środa, 26 września 2012

ROZDZIAŁ 9

Wszyscy zamilkli. Nie żyje. Ta dziewczyna nie żyje. Została zamordowana. Wpatrywałam się w jej zimne, nieruchome ciało.
-Jak to się stało? –zapytałam cicho.
-Znalazł ją pan Malfoy. Lepiej wracajcie do szkoły.
Tłum się rozszedł. Wszyscy byli poruszeni.
-Tego się obawialiśmy. Teraz okazuje się, że słusznie. Albo na wolności są jacyś słudzy Voldemorta, albo to jakiś nowy szaleniec.
Profesor McGonagall popatrzyła na nas.
-Lepiej wracajcie do szkoły.
Wraz z Ginny ruszyłam do Hogwartu. Za nami szedł Malfoy, ale zachowywał dystans. Dopiero kiedy weszłyśmy do szkoły odezwała się Ginny.
-Hermiono, ja już pójdę, dobrze?
Kiwnęłam głową. W oczach przyjaciółki zobaczyłam strach.
Poszłam na piąte piętro, do swojego dormitorium. Usiadłam na kanapie. Wystarczyło, że zamknęłam oczy, a widziałam ciało dziewczynki. Usłyszałam Dracona.
-Jak to się stało? –zapytałam cicho. Chłopak usiadł koło mnie.
-Wracałem z Hogsmead. Nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk. Dochodził on z drogi przede mną. Pobiegłem tam. Kiedy ją zobaczyłem była już martwa.
Zacisnęłam na chwilę powieki. To był błąd. Ale Malfoy nie skończył na tym opowieści.
-Nie mówiłem o tym nikomu, ale na jej ciele leżało to.
Rzucił mi coś na kolana. To była jakaś kartka. Pisały na niej te słowa.

Ta dziewczyna to tylko przypadkowa ofiara.
 Będzie ich o wiele więcej, dopóki nie odpłacicie
 za to, co zrobiliście.
Radzę wam uważać, albo drogo za to zapłacicie.
                                                                                 A. G.
Popatrzyłam na kartkę z szeroko otwartymi oczami. Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego się stało. Przecież wszyscy myśleli, że wraz ze śmiercią Voldemorta skończyły się kłopoty. A tu się okazuje, że to dopiero początek.
Nie mogłam znieść samotności. Wyszłam z pokoju i poszłam do wieży Gryffindoru. Jako prefekt naczelny znałam hasło. Weszłam do pokoju wspólnego. Wokół Ginny siedzieli Harry, Ron i bliźniacy.
-O, Hermiono, dobrze, że jesteś –powiedział Fred. –Ginny nie chce rozmawiać. Nie wiemy co się stało. Ale ty z nią byłaś w Hogsmead, więc może nam powiesz?
Popatrzyłam na nich uważnie. Wzięłam głęboki wdech.
-Jedna z trzecioklasistek została zamordowana –wyrzuciłam z siebie jednym tchem. Chłopcy wytrzeszczyli oczy.
-C... co? –zapytał Harry patrząc na mnie z osłupieniem. –To niemożliwe. Voldemorta już nie ma.
Moja mina upewniła go, że mówię prawdę. Wyglądał na zszokowanego. Inni zresztą też. Opowiedziałam im krótko co się stało.
-Znalazł ją Malfoy? –zapytał George. –MALFOY?
-Tak, Malfoy –odpowiedziałam niecierpliwie. Nie powiedziałam im o kartce, a powinnam. Usiedli. Postanowiłam im to zdradzić.
-Jest jeszcze coś. To leżało na jej ciele.
Podałam im kartkę. Kiedy już przeczytali, odezwała się Ginny.
-Musisz o tym powiedzieć profesor McGonagall –powiedziała chrapliwym głosem. –Ona musi się o tym dowiedzieć.
Popatrzyła na mnie uważnie.
-Dobrze –odparłam zrezygnowanym tonem. –Powiem.
Wstałam i wyszłam z wieży. Kierowałam się w stronę gabinetu dyrektora. Po drodze spotkałam nauczycielkę.
-Pani profesor! –zawołałam.
-Czy coś się stało panno Granger?
-Chodzi o to, że na ciele tej dziewczynki ktoś zostawił kartkę.
Podałam ją dyrektorce. Szybko przebiegła wzrokiem po kartce.
-Dziękuję panno Granger. To się bardzo przyda.
Odeszła. Poszłam do swojego dormitorium. Zamknęłam się w pokoju. Po upływie kilku minut usłyszałam krzyk Malfoya.
-Ktoś do ciebie Granger!
Weszłam do pokoju wspólnego. Stał tam Fred.
-Może się przejdziemy? –zapytał.
-Jasne.
Wyszłam z dormitorium i wraz z rudzielcem ruszyłam w stronę błoni. Szliśmy w ciszy. Fred zatrzymał się dopiero przy jeziorze.
-O co chodzi? –zapytałam.
-Tak tylko pogadać chciałem –odpowiedział tylko. –Idziesz jutro do Hogsmead?
-O ile nas puszczą. Po tym co się stało nie jestem taka pewna.
Chłopak otoczył mnie ramieniem. Wpatrywałam się w gładką taflę wody myśląc o wydarzeniach tego dnia.
***
(Ron Weasley)

Wyglądałem przez okno wieży Gryffindoru. Miałem stąd widok na jezioro. Mimo, że było już późno, księżyc świecił tak mocno, że wyraźnie widziałem co się dzieje na dworze. Przez cały czas nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Patrzyłem mściwie na postacie stojące przy brzegu jeziora. Na moją byłą dziewczynę i starszego brata.

2 komentarze: