Usiedliśmy
w Wielkiej Sali. Talerze i półmiski były jeszcze puste. A byłam strasznie
głodna. Najpierw musi się odbyć ceremonia przydziału. Klaskałam razem z resztą
jak ktoś trafił do Gryffindoru. Ale tak naprawdę nie słuchałam. Bowiem wpatrzyłam
się w Malfoya. Poznałam go po jego blond włosach. Siedział koło Zabiniego i
Parkions. Nienawidzę tej dziewczyny. Lepi się do Malfoya, cały czas się mu
polizuje.
Z zadumy wyrwały mnie oklaski innych osób znajdujących się
na sali. Automatycznie do nich dołączyłam. Miałam nadzieję, że nikt nic nie
zauważył. Jednak moje lekkie spóźnienie wystarczyło. Od razu zwrócili na to
uwagę moi przyjaciele.
- Hermiono, co się dzisiaj z tobą dzieje?
- Hermiono, co się dzisiaj z tobą dzieje?
Harry uważnie mi się przyglądał.
- Nie wyspałam się. Przez to jestem trochę nieprzytomna – powiedziałam z uśmiechem. Chyba uwierzyli. Tak myślę.
Po jedzeniu wstała profesor McGonagall. To ona jest obecną
dyrektorką Hogwartu.
- Chciałam powiedzieć, że w tym roku prefektami naczelnymi
zostali panna Granger i pan Malfoy. Dziękuję, możecie iść do dormitoriów.
Wszyscy zaczęli wstawać.
- Brawo, Hermiono.
Za sobą usłyszałam głos Freda. Odwróciłam się z uśmiechem.
- Dziękuję.
Wstałam od stołu i poszłam pierwsza. Prowadziłam pierwszoroczniaków
do wieży Gryffindoru. Dobrze się z tym czułam. Zostałam stworzona do roli
przywódcy.
***
Zająłem miejsce
przy stole Slytherinu. Obok mnie usiadł Blaise i oczywiście Pansy. Czy ta
dziewczyna da mi kiedyś spokój? Mam nadzieję, że tak.
Zaczęła się ceremonia przydziału. Nigdy mnie to nie
interesowało więc nawet nie klaszczę. Kogo obchodzi, że ktoś trafił do
Slytherinu? Na pewno nie mnie.
- Ej, Draco, patrz na Granger. Ale dziewczyna się zmieniła.
Odwróciłem głowę. Szybko znalazłem ją wśród innych Gryfonów.
Faktycznie, zmieniła się i to bardzo.
- Władniała – dodał Blaise. W duchu z nim się zgadzałem, ale
nigdy nie powiedziałbym tego na głos. To przecież zwykła szlama.
W końcu nadchodzi ten moment. Półmiski wypełniły się
jedzeniem. Z ochotą zabieram się za kurczaka. Po jedzeniu wstała dyrektorka. Profesor
McGonagall.
- Chciałam powiedzieć, że w tym roku prefektami naczelnymi
zostali panna Granger i pan Malfoy. Dziękuję, możecie iść do dormitoriów.
Przez chwile nie wiedziałem o co chodzi. Dopiero po kilku
sekundach dotarło do mnie, że zostałem prefektem naczelnym. Wraz z Hermioną
Granger.
- Ale ci się trafiło Draco.
Uśmiecham się lekko do Zabiniego. Wraz z nim poszedłem do
dormitorium.
***
Weszłam
przez dziurę za portretem i usiadłam na fotelu przy kominku. To moje ulubione
miejsce. Jestem prefektem naczelnym! To wspaniałe. Ale bardziej mnie cieszy
fakt, że na zebraniech prefektów będzie też Malfoy.
- Hemiono, masz bardzo dobry humor – powiedział Harry siadając
na fotelu obok.
- Jestem prefektem naczelnym – powiedziałam z uśmiechem. – Bardzo
mnie to cieszy.
- Jeszcze raz gratulacje – powiedział Harry. Posłałam mu
piękny uśmiech.
- No, no, no. Chyba koniec z wybrykami George, bo jak ta mała
się do nas dobierze – wtrącił z udawanym strachem Fred.
- Bardzo śmieszne – odpowiedziałam. – Ale na waszym miejscu
naprawdę bym uważała – ostrzegłam ich. Jednak powiedziałam to z uśmiechem, wiec
nie brzmiało to zbyt groźnie. Wstałam.
- Hermiono, gdzie ty idziesz?
- Jestem zmęczona, chyba się położę.
To mówiąc wstałam i weszłam po schodach do swojej sypialni. Na
szczęście nikogo tam nie było. Przebrałam się i położyłam na łóżku. Musiałam się
dowiedzieć.
***
Wszedłem do
pokoju wspólnego i usiadłem na jednej z kanap. To nie był dobry dzien. Zebrało się
zbyt wiele pytań.
- Ej, Draco, coś ty się tak zamyślił.
Odwróciłem głowę. To Zabini usiadł koło mnie.
- Wcale się nie zamyśliłem – odpowiedziałem lodowatym tonem.
- Ta, jasne…
Wstałem i wyszedłem z pokoju. Zmierzałem do łazienki
prefektów na piątym piętrze. Wziąłem gorącą kąpiel. Pomogła mi się uspokoić. Kiedy
już skończyłem, poszedłem prosto do dormitorium. Położyłem się i próbowałem
zasnąć. Jednak myśli nie dawały mi spokoju.
Minęły już dwie godziny, a ja nadal nie byłem śpiący. Ze złością
walnąłem pięścią w poduszkę. Granger. Przecież to zwykła szlama. Tysiąc razy
gorsza ode mnie. Jak mogłem myśleć o kimś takim? Nie umiałem odpowiedzieć na to
pytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz