środa, 12 września 2012

ROZDZIAŁ 2

Usiedliśmy w Wielkiej Sali. Talerze i półmiski były jeszcze puste. A byłam strasznie głodna. Najpierw musi się odbyć ceremonia przydziału. Klaskałam razem z resztą jak ktoś trafił do Gryffindoru. Ale tak naprawdę nie słuchałam. Bowiem wpatrzyłam się w Malfoya. Poznałam go po jego blond włosach. Siedział koło Zabiniego i Parkions. Nienawidzę tej dziewczyny. Lepi się do Malfoya, cały czas się mu polizuje.
Z zadumy wyrwały mnie oklaski innych osób znajdujących się na sali. Automatycznie do nich dołączyłam. Miałam nadzieję, że nikt nic nie zauważył. Jednak moje lekkie spóźnienie wystarczyło. Od razu zwrócili na to uwagę moi przyjaciele.
- Hermiono, co się dzisiaj z tobą dzieje?
Harry uważnie mi się przyglądał.
- Nie wyspałam się. Przez to jestem trochę nieprzytomna – powiedziałam z uśmiechem. Chyba uwierzyli. Tak myślę.
Po jedzeniu wstała profesor McGonagall. To ona jest obecną dyrektorką Hogwartu.
- Chciałam powiedzieć, że w tym roku prefektami naczelnymi zostali panna Granger i pan Malfoy. Dziękuję, możecie iść do dormitoriów.
Wszyscy zaczęli wstawać.
- Brawo, Hermiono.
Za sobą usłyszałam głos Freda. Odwróciłam się z uśmiechem.
- Dziękuję.
Wstałam od stołu i poszłam pierwsza. Prowadziłam pierwszoroczniaków do wieży Gryffindoru. Dobrze się z tym czułam. Zostałam stworzona do roli przywódcy.
***
Zająłem miejsce przy stole Slytherinu. Obok mnie usiadł Blaise i oczywiście Pansy. Czy ta dziewczyna da mi kiedyś spokój? Mam nadzieję, że tak.
Zaczęła się ceremonia przydziału. Nigdy mnie to nie interesowało więc nawet nie klaszczę. Kogo obchodzi, że ktoś trafił do Slytherinu? Na pewno nie mnie.
- Ej, Draco, patrz na Granger. Ale dziewczyna się zmieniła.
Odwróciłem głowę. Szybko znalazłem ją wśród innych Gryfonów. Faktycznie, zmieniła się i to bardzo.
- Władniała – dodał Blaise. W duchu z nim się zgadzałem, ale nigdy nie powiedziałbym tego na głos. To przecież zwykła szlama.
W końcu nadchodzi ten moment. Półmiski wypełniły się jedzeniem. Z ochotą zabieram się za kurczaka. Po jedzeniu wstała dyrektorka. Profesor McGonagall.
- Chciałam powiedzieć, że w tym roku prefektami naczelnymi zostali panna Granger i pan Malfoy. Dziękuję, możecie iść do dormitoriów.
Przez chwile nie wiedziałem o co chodzi. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że zostałem prefektem naczelnym. Wraz z Hermioną Granger.
- Ale ci się trafiło Draco.
Uśmiecham się lekko do Zabiniego. Wraz z nim poszedłem do dormitorium.
***
Weszłam przez dziurę za portretem i usiadłam na fotelu przy kominku. To moje ulubione miejsce. Jestem prefektem naczelnym! To wspaniałe. Ale bardziej mnie cieszy fakt, że na zebraniech prefektów będzie też Malfoy.
- Hemiono, masz bardzo dobry humor – powiedział Harry siadając na fotelu obok.
- Jestem prefektem naczelnym – powiedziałam z uśmiechem. – Bardzo mnie to cieszy.
- Jeszcze raz gratulacje – powiedział Harry. Posłałam mu piękny uśmiech.
- No, no, no. Chyba koniec z wybrykami George, bo jak ta mała się do nas dobierze – wtrącił z udawanym strachem Fred.
- Bardzo śmieszne – odpowiedziałam. – Ale na waszym miejscu naprawdę bym uważała – ostrzegłam ich. Jednak powiedziałam to z uśmiechem, wiec nie brzmiało to zbyt groźnie. Wstałam.
- Hermiono, gdzie ty idziesz?
- Jestem zmęczona, chyba się położę.
To mówiąc wstałam i weszłam po schodach do swojej sypialni. Na szczęście nikogo tam nie było. Przebrałam się i położyłam na łóżku. Musiałam się dowiedzieć.
***
Wszedłem do pokoju wspólnego i usiadłem na jednej z kanap. To nie był dobry dzien. Zebrało się zbyt wiele pytań.
- Ej, Draco, coś ty się tak zamyślił.
Odwróciłem głowę. To Zabini usiadł koło mnie.
- Wcale się nie zamyśliłem – odpowiedziałem lodowatym tonem.
- Ta, jasne…
Wstałem i wyszedłem z pokoju. Zmierzałem do łazienki prefektów na piątym piętrze. Wziąłem gorącą kąpiel. Pomogła mi się uspokoić. Kiedy już skończyłem, poszedłem prosto do dormitorium. Położyłem się i próbowałem zasnąć. Jednak myśli nie dawały mi spokoju.
Minęły już dwie godziny, a ja nadal nie byłem śpiący. Ze złością walnąłem pięścią w poduszkę. Granger. Przecież to zwykła szlama. Tysiąc razy gorsza ode mnie. Jak mogłem myśleć o kimś takim? Nie umiałem odpowiedzieć na to pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz