-Co się stało? –zapytałam pielęgniarkę.
-Zemdlałaś, moja droga. Trochę tu poleżysz.
-Kto mnie przyniósł? –pytałam dalej. Musiał ktoś to zrobić.
Pani Pomfley nie odpowiedziała. Szperała w jednej z szafek. Wyjęła z niej
opakowanie z jakimś syropem. Wlała go do szklanki z sokiem dyniowym.
-Wypij to, ból zaraz minie.
Dopilnowała mnie abym wypiła wszystko, co do kropli.
-Potłukłaś się. Spadłaś ze schodów.
-Jak się tu znalazłam? –nie dawałam za wygraną.
-Jak się tu znalazłam? –nie dawałam za wygraną.
-Znalazł cię pan Malfoy i przyniósł tutaj. Zaraz może ci to
opowiedzieć. Czeka przed drzwiami. Zawołam go.
Pielęgniarka odeszła. Malfoy? Dlaczego on? Chłopak wszedł do
skrzydła szpitalnego.
-Jak się czujesz? –zapytał. Nie zwróciłam na to uwagi.
-Co ty tutaj robisz?
Postanowiłam zadać to pytanie od razu.
-Słuchaj, nie byłoby mnie tu gdyby Sanchez nie przydzieliła
mi ciebie jako parę do projektu.
Patrzę na niego uważnie.
-Jakiego projektu?
-Mamy opisać wszystkie zaklęcia niewybaczalne. Za tydzień
mamy to oddać.
-Ok.
Chciałam żeby już sobie poszedł. Draco odwrócił się i szybko
opuścił pomieszczenie. Nigdy nie sądziłam, że byłby zdolny mi pomóc. Czyżby
naprawdę się zmienił?
~*~
Następnego
dnia wyszłam ze skrzydła szpitalnego. Miałam kilka dużych siniaków, ale nic poz
tym. Weszłam do pokoju wspólnego. Od razu zobaczyli mnie Harry i Ginny.
-Hermiono, nic ci nie jest? –zapytała Ruda.
-Nie nic. Mam tylko kilka siniaków.
-Co się stało.
-Spadłam ze schodów.
-Kto cię zaniósł do skrzydła szpitalnego? –odezwał się
Harry. Patrzył na mnie uważnie.
-Nie mam pojęcia kto to zrobił –powiedziałam. –Myślałam, że
to wy.
Dobrze, że umiałam kłamać. Chłopak spojrzał mi prosto w oczy
i odszedł. Udało mi się. Nie wiedzą kto to zrobił, ani, że kłamałam.
Poszłam na runy. Za chwilę się zaczną. Na lekcji nie
robiliśmy niczego nowego, więc mogłam rozmyślać do woli. Jedno pytanie nie
dawało mi spokoju. Dlaczego Malfoy to zrobił? Czyżby miał jakieś ludzkie
odruchy? Na to wygląda. Ale moim zdaniem to i tak zwykła świnia. Lekcja się
skończyła, poszłam do Wielkiej Sali na obiad. Usiadłam koło Ginny. Spokojnie
jadłam sałatkę. Nie byłam głodna. Naszą następną lekcją miała być transmutacja,
oczywiście ze Ślizgonami. Niechętnie wstałam i poszłam pod sale. Zebrali się
tam już prawie wszyscy uczniowie. Drzwi się otworzyły, profesor McGonagall
zaprosiłam nas do środka. Powlokłam się do piątej ławki, którą dzieliłam z
Malfoyem. Usiadłam i wyjęłam książki. Lekcja się zaczęła, a miejsce obok było
nadal puste. Może nie przyjdzie? W tym momencie otworzyły się drzwi i do sali
wszedł nie kto inny jak Draco Malfoy.
-Panie Malfoy –nauczycielka zwróciła się do Ślizgona. –Za
spóźnienie Slytherin traci pięć punktów. Usiądź.
Chłopak zajął miejsce koło mnie. Obdarzyłam go jednym ze
swoich pogardliwych spojrzeń. W ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. To nawet
lepiej.
Lekcja minęła spokojnie. Ale profesor McGonagall znów mnie
zaskoczyła.
-Panno Granger, panie Malfoy, proszę na chwilę zostać.
Co, dlaczego ja?
-Dziś wieczorem odbędzie się zebranie prefektów. W tej sali.
Skinęłam głową i szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia.
-Ej, Granger –zawołał Malfoy kiedy byliśmy daleko od sali.
–Co się tak spieszysz? Boisz się, że twój chłopak będzie się martwił?
O co mu chodzi?
-Nie wiem o kim mówisz Malfoy.
-O Fredzie Weasleyu.
Tym mnie zaskoczył. Popatrzyłam na niego z szeroko otwartymi
oczami.
-Naprawdę nie zauważyłaś?
To mówiąc odszedł. Fred? Nie, na pewno nie. Rozmyślając o
tym co mi powiedział Ślizgon wróciłam do wieży.
-Hermiono, jesteś już –powiedział Fred. –Co od ciebie
chciała McGonagall? Czyżbyś czymś jej podpadła? –zapytał z uśmiechem.
-Nie, dziś będzie zebranie prefektów. Chciała mnie o tym
poinformować.
Chłopak był zawiedziony.
-A ja już myślałem….
Nie musiał kończyć. Wiedziałam o co mu chodzi. Uśmiechnęłam
się lekko i usiadłam na fotelu przy kominku. Ktoś wszedł do pokoju wspólnego.
Była to Ginny. Podeszłam do niej.
-Hermiono idziemy na kolację? Padam z głodu.
-Jasne.
-Poczekaj, tylko odłożę rzeczy.
Mówiąc to Ruda pobiegła do dormitorium. Szybko wróciła.
Poszłyśmy do Wielkiej Sali.
Kolację jadłyśmy w dobrym humorze. Kiedy już skończyłam,
wstałam.
-Sorki Ginny, ale muszę iść do McGonagall. Mamy zebranie
prefektów.
Popędziłam do klasy transmutacji. Weszłam tam jako jedna z
pierwszych. Po chwili w sali byli wszyscy oprócz Dracona. Chwile później drzwi
się otworzyły. Ślizgon spokojnie usiadł na wolnym miejscu.
-Skoro pan Malfoy łaskawie zaszczycił nas swoją obecnością
to możemy zaczynać.
Nauczycielka dała każdemu listę zakazanych przedmiotów.
Mówiła za co mamy prawo odejmować punkty lub dawać szlabany.
-W tym roku odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy. Organizuje go
Ariadne Green, więc ze wszystkimi pytaniami kierujcie się do niej. I nie mówcie
nikomu o Balu. Zostanie to ogłoszone w swoim czasie. Panno Granger, panie
Malfoy proszę jeszcze zostać. Reszta może iść.
Poczekała aż prefekci opuszczą salę i dopiero wtedy zaczęła
mówić.
-Jak wiecie co roku para prefektów naczelnych dostaje własne
dormitorium. Wy też macie ten przywilej.
Własne dormitorium? Super. Cały pokój tylko dla mnie.
-Od jutra tam zamieszkacie. Wejście jest obok posągu gargulca
koło łazienki prefektów. Przepuści tylko was i osoby zaproszone.
-Ale pani profesor –odezwał się Malfoy. –Wejście? A nie
wejścia? Jest nas dwoje. Co to znaczy?
-To znaczy panie Malfoy, że zamieszkacie razem. Możecie iść się
spakować.
-Ale pani profesor –odezwałam się. –Czy musimy tam
zamieszkać?
-Tak panno Granger. Musicie.
Po minie dyrektorki zobaczyłam, że nie zmieni zdania. Szybko
wyszłam z sali. Byłam wściekła. Stanęłam przed portretem Grubej Damy.
-Hasło? –zapytał obraz.
-Eliksir wieloskokowy –warknęłam. Weszłam do pokoju
wspólnego i usiadłam na fotelu.
-Hermiono co się stało? Dostałaś dziewięć punktów na
dziesięć z możliwych z jakiegoś sprawdzianu? –zapytał Ron ze złośliwym uśmiechem.
-Zamknij się, Ronald.
Wstałam i poszłam do dormitorium. Otworzyłam szafę i zaczęłam
się pakować. Dopiero jutro tam się przeprowadzę, ale wolałam być gotowa. Kiedy już
wszystko spakowałam, zatrzasnęłam wieko kufra, wzięłam kosmetyczkę i poszłam do
łazienki prefektów aby się umyć. Na szczęście była pusta. Zamknęłam drzwi i
wlałam do wanny, wielkości małego basenu, gorącej wody. Na powierzchni było
mnóstwo piany.
Siedziałam łazience jakieś pół godziny. Następnie wyszłam z
wody i się przebrałam. Umyłam zęby i poszłam do wieży. Od razu skierowałam się do
dormitorium i położyłam na łóżku. Próbowałam zasnąć.
Do pokoju weszły moje dotychczasowe współlokatorki –Lavender
Brown, Parvati Patil, Rachel Drew i Sophie Blue.
-Czy Hermiona już śpi? –zapytała cicho Sophie.
-Chyba tak –usłyszałam głos Lavender. Dziewczyny położyły
się i zaczęły cicho rozmawiać.
-Współczuję Hermionie, że musi siedzieć z Malfoyem. On jest
taki wredny –powiedziała Rachel.
-No niby tak, ale za to jak wygląda –rozmarzyła się Parvati.
–Musicie przyznać, że jest strasznie przystojny.
Dziewczyny przytaknęły. Skąd taki temat? I że niby Malfoy? Przystojny?
Nie spodziewałam się tego po moich koleżankach. Że będą rozmawiać o Ślizgonie i
zachwycać się jego urodą. Ale w duchu przyznałam im rację. Zasnęłam myśląc o
pewnej osobie.
Szukasz ciekawych i oryginalnych nagłówków, bądź szablonów? Wpadnij do Graficznego Cmentarzyska i przekonaj się co zmalowała Śmierć z pomocą Zakazanej.
OdpowiedzUsuńhttp://graficzne-cmentarzysko.blogspot.com/
(przepraszam za spam)
Jedna postac na dzis? Zawsze spoko.. wspolne dormitorium... bieedni xD niezle obmyslone ; ) Nawet nie mam juz co pisac, bo wszystkie odpowiednie przymiotniki juz wyczerpalam. Fascynujaco ;P
OdpowiedzUsuń