środa, 19 września 2012

ROZDZIAŁ 8

Kolejne dni minęły spokojnie. Wszyscy z utęsknieniem wyczekiwali pierwszego wypadu do Hogsmead. Ja również. Przez następne dwa dni zdążyłem się przyzwyczaić do mieszkania z Granger. okazała się być bardzo pomocna. Kiedy robiłem zadania domowe zawsze zaglądała mi do pracy i mnie poprawiała, chociaż jej o to nie prosiłem. Najwidoczniej taka po prostu była. Dokończyliśmy pracę na obronę przed czarną magią. Przez te dni odnosiliśmy się do siebie nawet z serdecznością. W końcu mieszkamy razem więc ciągłe obrażanie siebie nawzajem nie wchodziło w grę.
W końcu nadszedł dzień wypadu do Hogsmead. Postanowiłem wpaść do Trzech Mioteł. Wraz z Zabinim i Goylem zamówiliśmy po kremowym piwie. W barze panowała miła atmosfera. W końcu nie było już Voldemorta. Jego zwolennicy zostali wyłapani. Wraz z moim ojcem. Jednak wszystkich to cieszyło. W końcu to koniec strasznych wypadków, tajemniczych śmierci i zniknięć. Madame Rosmerta postawiła przed nami trzy kufle z piwem. Uśmiechnęła się do mnie.
Drzwi się otworzyły, do baru weszła Granger z Wiewiórą. Zajęły wolny stolik. Ostatnio często myślałem o Granger. zastanawiało mnie dlaczego. Niby to szlama, ale czy jest gorsza ode mnie? Nie, nie jest. Od pewnego czasu przestawało mnie obchodzić, czy ktoś jest mugolakiem, czy czarodziejem czystej krwi. Zaczynałem myślec jak moja matka. Jaj nie obchodziło to co ojciec wpajał we mnie od urodzenia. Jej zdaniem pochodzenie nie miało znaczenia.
-Smoku, Granger się na ciebie gapi.
To Zabini się odezwał.
-Co? –zapytałem ze zdziwieniem. Lekko wskazał głową coś za sobą. Faktycznie, Granger siedziała przy jednym ze stolików i się na mnie patrzyła. Kiedy uchwyciła moje spojrzenie odwróciła wzrok, lekko się przy tym rumieniąc. Popatrzyłem na Zabiniego.
-Startujesz do drużyny Quidicha? –zapytał Blaise.
-No jasne. W tym roku rozwalimy Gryffindor.
Przyjaciel w pełni się ze mną zgadzał. Gryfoni nie mają szans. Nie tym razem. Przez całe wakacje ćwiczyłem tylko po to aby zobaczyć minę Pottera kiedy będę odbierał puchar Quidicha.
Wyszliśmy z Trzech Mioteł. Poszedłem do Miodowego Królestwa. Kupiłem jedno z cukrowych piór Deluxe.
-Draco wracamy? –zapytał Zabini.
-Idźcie beze mnie. Spotkamy się w Wielkiej Sali –powiedziałem. Odeszli. Poszedłem w stronę Wrzeszczącej Chaty, na obrzeża wioski. Stanąłem na wzgórzu i patrzyłem na stary, rozpadający się budynek. Nagle ze strony drogi doszedł do mnie głośny krzyk.
***
Przez kolejne dwa dni pogodziłam się, że muszę mieszkać z Malfoyem. Starałem się z nim zbyt często nie rozmawiać, ale nie mogłam się powstrzymać od poprawiania mu błędów w pracach domowych. Taka jestem. Nie mogłam doczekać się weekendu. Miało się wtedy odbyć pierwsze w tym roku wyjście do Hogsmead.
Nadeszła sobota. Wraz z Ginny ruszyłam drogą prowadzącą do wioski. Najpierw postanowiłyśmy pójść do Trzech Mioteł. Zajęłyśmy wolny stolik. Ruda poszła zamówić po kuflu piwa kremowego. Wtedy go zauwarzyłam. Siedział z Zabinim i Goylem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nagle Draco popatrzył na mnie. Szybko odwróciłam głowę lekko się przy tym rumieniąc. Czemu nie potrafię nad tym panować? Ginny usiadła naprzeciwko mnie.
-Będziesz na testach  do drużyny Quidicha? –zapytałam Rudą.
-No jasne. Nie mogę się doczekać treningów.
Zmieniłam temat.
-Co między tobą i Harrym?
Dziewczyna popatrzyła na mnie. W jej oczach zobaczyłam smutek. W tym Momocie żałowałam, że o to zapytałam.
-Przepraszam –powiedziałam cicho. Ruda uśmiechnęła się lekko.
-Nic się nie stało. Nie masz za co przepraszać. To zrozumiałe, że chcesz wiedzieć. W końcu jesteśmy przyjaciółkami.
Popatrzyłam na nią. Mówiła szczerze.
-To co między wami?
-Nic. Kompletnie nic. Ja go po prostu nie interesuję. Nie jestem w jego typie. Czasem mam wrażenie, że brakuje mu Cho.
Wiedziałam, że ją to boli. Kochała Harry’ego od samego początku. A on nie był nią zainteresowany. W oczach Ginny zobaczyłam łzy. Nie mogłam patrzeć na cierpienie mojej przyjaciółki.
-Wracamy do szkoły? –zapytałam szybko. Przyjaciółka zgodziła się. Wyszłyśmy z Trzech Mioteł.
W połowie drogi musiałyśmy się zatrzymać. Przejście zagradzali ludzie. Stali tam profesor Slughorn, Hagrid i profesor McGonagall. Zebrało się też sporo uczniów. Patrzyli na coś co leżało na ziemi. Wraz z Ginny podeszłyśmy do tłumu. Ku mojemu przerażeniu na trawie leżała nieruchomo jakaś trzecioklasistka.
-Czy ona… ? –zapytałam gajowego. Przez chwile panowało milczenie. Ciszę przerwała profesor McGonnagall. Grobowym tonem powiedziała to czego wszyscy się obawiali.
-Nie żyje.

2 komentarze:

  1. Witaj!
    Dopiero dziś zauważyłam, że dodałaś mojego bloga do obserwowanych, za co naprawdę dziękuję, bo dla mnie to zaszczyt, że ktoś chce czytać mojego bloga. Nawet nie wiem, kiedy dodałaś mnie do obserwowanych :) Dlatego wybacz, ale dopiero dziś wzięłam się za Twoje. Czyta się szybko, rozdziały są krótkie (jak moje), trochę powinnaś poćwiczyć nad stylistyką :) Ogólnie jest okay, tylko, że akcja zawraca tempo bardzo szybko, radziłabym to trochę zwolnić. Rozdziały są coraz lepsze, gratuluję.

    Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, aj, szablon jest źle wstawiony. Może jednak Ci pomóc? Nie może zostać tak, jak jest teraz - można pobierać szablony tylko w takiej formie, jak my ustawiamy. Żadnego zmieniania ; ] Ustaw dobrze lub napisz na moje gg [10624217]

    OdpowiedzUsuń