sobota, 6 października 2012

ROZDZIAŁ 10

Był piękny, wrześniowy dzień. Świeciło słońce, ptaki śpiewały. Wraz z Ginny szłam drogą w stronę szkoły. Plotkowałyśmy i śmiałyśmy się. Wydawało się, że nic nie może zakłócić mojego szczęścia. Jednak obie umilkłyśmy, kiedy na drodze, przed nami, ujrzałyśmy jakiegoś mężczyznę. Pochylał się on nad małą dziewczynką. Mimo, że nie mógł usłyszeć naszych kroków, to musiał wyczuć naszą obecność, bo odwrócił głowę. Miał straszliwe, czarne oczy, twarz wykrzywioną w grymasie złości. Z jego ust spływała krew. Lekko cofnęłam się do tyłu. Nim się obejrzałam, potwór rzucił się na Ginny. Dziewczyna padła na ziemię. Martwa... mężczyzna zwrócił głowę w moją stronę. Odwróciłam się z zamiarem ucieczki. Nim zrobiłam choć krok, poczułam ostry ból w okolicach klatki piersiowej. A potem nie było już nic…
~*~
Obudziłam się z krzykiem. Oddychałam ciężko. To był tylko sen. Tylko sen. To nie zdarzyło się naprawdę. Złapałam się za głowę. Kiedy Voldemort jeszcze żył, tysiące osób umierało na moich oczach. Ale wtedy nie miałam żadnych koszmarów. Dlaczego mam je teraz?
Wstałam i ruszyłam do łazienki. Na szczęści była pusta. Umyłam zęby i uczesałam się. Kiedy już wszystko zrobiła, czym prędzej ruszyłam do wielkiej Sali. Potrzebowałam towarzystwa, samotności bym nie zniosła.
Przy stole siedziała już Ginny. Ucieszyłam się na jej widok.
- Cześć Hermiono – powiedziała wesoło. Już na pierwszy rzut oka widać było, że zdążyła zapomnieć o wydarzeniach z wczorajszego dnia. Albo dobrze udawała.
- Hej – odpowiedziałam tylko. Nie mogłam pozbyć się obrazu z mojego snu.
W milczeniu jadłam śniadanie. Nagle wstała profesor McGonagall.
- Zwracam się do wszystkich uczniów posiadających zgody na wypady do Hogsmead. Każdy kto chce może znów się tam wybrać. Jednak proszę przemieszczać się w grupie liczącej przynajmniej trzy osoby. To ze względu na wasze bezpieczeństwo.
Dyrektorka usiadła. Popatrzyłam na Ginny.
- Idziemy? – zapytałam z zapałem.
- Oczywiście.
Wstałyśmy i ruszyłyśmy w kierunku wyjścia ze szkoły. Szłyśmy powoli. Była piękna pogoda. Postanowiłyśmy odwiedzić Trzy Miotły. Weszłyśmy do ciepłego pomieszczenia i zamówiłyśmy po kremowym piwie. Usiadłyśmy przy stoliku, tuż przy ścianie. Rozmawiałyśmy o lekcjach, o pogodzie, a nawet o Quidichu.
- Dzisiaj są testy – powiedziała z zapałem Ginny. – Mam nadzieję, że przyjdziesz mnie wesprzeć?
- Oczywiście, że tak – odpowiedziałam szybko. – Na pewno się dostaniesz. Wiem, że nie znam się na Quidichu, ale i tak sądzę, że jesteś świetna.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Dziękuję.
Ginny powiedziała, że musi wrócić do Hogwartu, bo ma zaległości w zadaniach domowych. Poszła tam w towarzystwie Luny, swojej koleżanki. Ja postanowiłam zostać.
Przechadzałam się ulicami wioski i oglądałam wystawy sklepów.
- Cześć Hermiono – usłyszałam za plecami. Odwróciłam się. Przede mną stał i uśmiechał się Fred Weasley.
- Cześć Fred – powiedziałam wesoło. – A gdzie twój brat?
- Jest w Hogwarcie. Robi zadanie z transmutacji.
Trochę mnie to zdziwiło. Rzadko kiedy widywało się bliźniaków robiących zadania domowe. Jednak przypomniało mi to o pracy na numerologię.
- Muszę już iść. Całkiem zapomniałam o zadaniu na numerologię.
Odwróciłam się i poszłam szybko w stronę zamku. Zdążyłam zrobić kilka kroków. Wtedy zatrzymał mnie Fred. Popatrzył mi prosto w oczy.
- Powtórz to co powiedziałaś.
- Niby co? - spytałam zdziwiona.
- Naprawdę zapomniałaś o zadaniu domowym.?
- Tak.
Przez chwilę patrzył mi prosto w oczy. Chyba mi uwierzył.
- No, no, no, Hermiono. Co się z tobą ostatnio dzieje?
Sama chciałam to wiedzieć.
- Dobra, możemy już wracać? – zapytałam niecierpliwie, jednocześnie się odwracając.
- Poczekaj. Muszę ci coś powiedzieć.
Odwróciłam głowę. Od chłopaka dzieliło mnie kilka centymetrów. Z tej odległości dokładnie widziałam jego zielone oczy. Był strasznie blisko. Stanowczo za blisko. Miałam wrażenie, że cały świat stanął w miejscu. Nie mogłam się ruszyć. Tak jakby ktoś unieruchomił mnie zaklęciem.
- Kocham cię – powiedział cicho Fred. Na swoich ustach poczułam jego pocałunek.
_____________________________________________

Ten rozdział dedykuję swojej koleżance Lucynie.
 Mam nadzieję, że ci się spodobał. :)

4 komentarze:

  1. Super notka. Podoba mi się wątek z Fredziem, fajnie jakby coś z tego wyszło :)
    No i notka za kròtka!!!
    Zapraszam do siebie http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wybacz, nie znalazłam spamownika ani informacji, że reklam nie tolerujesz]

    Metodę ukrywania się ćwiczono tysiące lat, a mimo to większość ludzi nigdy nie opanuje jej wystarczająco dobrze, by uciec od kary. Było kilkoro, którym się to udało, lecz Ty zawiodłeś. Teraz jesteś prowadzony do ostatniej, najciemniejszej ze wszystkich celi, w której spędzisz kilkanaście nocy i dni, oczekując na wyrok. W samotności.
    - Oto twój nowy współlokator. – Strażnik wskazuje na pałętającego się za kratami podpalanego szczura, po czym wybucha śmiechem. – Bawcie się dobrze.
    Szczęk zamka nie świadczy o niczym dobrym. Zostałeś uwięziony w miejscu o nazwie Gaol, gdzie zostaniesz skazany lub uniewinniony. Czy jesteś winny? To się okaże już niebawem.
    Strażnicy więzienni wydadzą wyrok, zajrzą w najgłębsze zakamarki Twojego bloga; ocenią, czy jest godny wolności. Od imienia, przez szaty i kieszenie, aż po samą duszę. Czy jesteś pewien, że chcesz stanąć z nimi twarzą w twarz? Wybór należy do Ciebie.

    [fair-gaol.blogspot.com]

    (Powyższy tekst jest reklamą ocenialni blogowej. Jeżeli jej treść w jakikolwiek sposób Cię uraziła, nie interesuje Cię lub zwyczajnie przeszkadza, usuń komentarz)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!Watek Fremionie w Dramionie! So kuuul!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znoszę Fremione. Poza tym to trochę dziwne, że tak ni z tego ni z owego Fred wyznaje jej miłość. Żadnego rozwinięcia, tylko od razu z grubej rury, trochę dziwacznie. Czytam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń