~*~
Obudziłam
się z krzykiem. Oddychałam ciężko. To był tylko sen. Tylko sen. To nie zdarzyło
się naprawdę. Złapałam się za głowę. Kiedy Voldemort jeszcze żył, tysiące osób
umierało na moich oczach. Ale wtedy nie miałam żadnych koszmarów. Dlaczego mam
je teraz?
Wstałam i
ruszyłam do łazienki. Na szczęści była pusta. Umyłam zęby i uczesałam się.
Kiedy już wszystko zrobiła, czym prędzej ruszyłam do wielkiej Sali.
Potrzebowałam towarzystwa, samotności bym nie zniosła.
Przy stole
siedziała już Ginny. Ucieszyłam się na jej widok.
- Cześć
Hermiono – powiedziała wesoło. Już na pierwszy rzut oka widać było, że zdążyła
zapomnieć o wydarzeniach z wczorajszego dnia. Albo dobrze udawała.
- Hej
– odpowiedziałam tylko. Nie mogłam pozbyć się obrazu z mojego snu.
W milczeniu
jadłam śniadanie. Nagle wstała profesor McGonagall.
- Zwracam się
do wszystkich uczniów posiadających zgody na wypady do Hogsmead. Każdy kto chce
może znów się tam wybrać. Jednak proszę przemieszczać się w grupie liczącej
przynajmniej trzy osoby. To ze względu na wasze bezpieczeństwo.
Dyrektorka
usiadła. Popatrzyłam na Ginny.
- Idziemy?
– zapytałam z zapałem.
- Oczywiście.
Wstałyśmy i
ruszyłyśmy w kierunku wyjścia ze szkoły. Szłyśmy powoli. Była piękna pogoda.
Postanowiłyśmy odwiedzić Trzy Miotły. Weszłyśmy do ciepłego pomieszczenia i
zamówiłyśmy po kremowym piwie. Usiadłyśmy przy stoliku, tuż przy ścianie.
Rozmawiałyśmy o lekcjach, o pogodzie, a nawet o Quidichu.
- Dzisiaj są
testy – powiedziała z zapałem Ginny. – Mam nadzieję, że przyjdziesz mnie
wesprzeć?
- Oczywiście,
że tak – odpowiedziałam szybko. – Na pewno się dostaniesz. Wiem, że nie znam się
na Quidichu, ale i tak sądzę, że jesteś świetna.
Dziewczyna
uśmiechnęła się.
- Dziękuję.
Ginny
powiedziała, że musi wrócić do Hogwartu, bo ma zaległości w zadaniach domowych.
Poszła tam w towarzystwie Luny, swojej koleżanki. Ja postanowiłam zostać.
Przechadzałam
się ulicami wioski i oglądałam wystawy sklepów.
- Cześć
Hermiono – usłyszałam za plecami. Odwróciłam się. Przede mną stał i uśmiechał
się Fred Weasley.
- Cześć Fred
– powiedziałam wesoło. – A gdzie twój brat?
- Jest w
Hogwarcie. Robi zadanie z transmutacji.
Trochę mnie
to zdziwiło. Rzadko kiedy widywało się bliźniaków robiących zadania domowe.
Jednak przypomniało mi to o pracy na numerologię.
- Muszę już
iść. Całkiem zapomniałam o zadaniu na numerologię.
Odwróciłam
się i poszłam szybko w stronę zamku. Zdążyłam zrobić kilka kroków. Wtedy
zatrzymał mnie Fred. Popatrzył mi prosto w oczy.
- Powtórz to
co powiedziałaś.
- Niby
co? - spytałam zdziwiona.
- Naprawdę
zapomniałaś o zadaniu domowym.?
- Tak.
Przez chwilę
patrzył mi prosto w oczy. Chyba mi uwierzył.
- No, no, no,
Hermiono. Co się z tobą ostatnio dzieje?
Sama
chciałam to wiedzieć.
- Dobra,
możemy już wracać? – zapytałam niecierpliwie, jednocześnie się odwracając.
- Poczekaj.
Muszę ci coś powiedzieć.
Odwróciłam
głowę. Od chłopaka dzieliło mnie kilka centymetrów. Z tej odległości dokładnie
widziałam jego zielone oczy. Był strasznie blisko. Stanowczo za blisko. Miałam
wrażenie, że cały świat stanął w miejscu. Nie mogłam się ruszyć. Tak jakby ktoś
unieruchomił mnie zaklęciem.
- Kocham cię – powiedział cicho Fred. Na swoich ustach poczułam
jego pocałunek.
_____________________________________________
_____________________________________________
Ten rozdział
dedykuję swojej koleżance Lucynie.
Mam nadzieję, że ci się spodobał. :)
Mam nadzieję, że ci się spodobał. :)
Super notka. Podoba mi się wątek z Fredziem, fajnie jakby coś z tego wyszło :)
OdpowiedzUsuńNo i notka za kròtka!!!
Zapraszam do siebie http://harrymione-diary.blogspot.com/
[Wybacz, nie znalazłam spamownika ani informacji, że reklam nie tolerujesz]
OdpowiedzUsuńMetodę ukrywania się ćwiczono tysiące lat, a mimo to większość ludzi nigdy nie opanuje jej wystarczająco dobrze, by uciec od kary. Było kilkoro, którym się to udało, lecz Ty zawiodłeś. Teraz jesteś prowadzony do ostatniej, najciemniejszej ze wszystkich celi, w której spędzisz kilkanaście nocy i dni, oczekując na wyrok. W samotności.
- Oto twój nowy współlokator. – Strażnik wskazuje na pałętającego się za kratami podpalanego szczura, po czym wybucha śmiechem. – Bawcie się dobrze.
Szczęk zamka nie świadczy o niczym dobrym. Zostałeś uwięziony w miejscu o nazwie Gaol, gdzie zostaniesz skazany lub uniewinniony. Czy jesteś winny? To się okaże już niebawem.
Strażnicy więzienni wydadzą wyrok, zajrzą w najgłębsze zakamarki Twojego bloga; ocenią, czy jest godny wolności. Od imienia, przez szaty i kieszenie, aż po samą duszę. Czy jesteś pewien, że chcesz stanąć z nimi twarzą w twarz? Wybór należy do Ciebie.
[fair-gaol.blogspot.com]
(Powyższy tekst jest reklamą ocenialni blogowej. Jeżeli jej treść w jakikolwiek sposób Cię uraziła, nie interesuje Cię lub zwyczajnie przeszkadza, usuń komentarz)
WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!Watek Fremionie w Dramionie! So kuuul!
OdpowiedzUsuńNie znoszę Fremione. Poza tym to trochę dziwne, że tak ni z tego ni z owego Fred wyznaje jej miłość. Żadnego rozwinięcia, tylko od razu z grubej rury, trochę dziwacznie. Czytam dalej ;)
OdpowiedzUsuń