piątek, 12 października 2012

ROZDZIAŁ 11

- Idziesz z nami do Hogsmead, Draco?
Odwróciłem głowę w stronę Pansy.
- Na razie jeszcze nie. Może spotkamy się na miejscu – odpowiedziałem szybko. Nie miałem zamiaru spędzać wolnego dnia z Parkions. Podszedłem do Zabiniego.
- Idziemy? – zapytałem tylko. Chłopak skinął głową. Szliśmy powoli, tak aby nie spotkać Pansy ze swoimi przyjaciółkami. 
Poszliśmy do Trzech Mioteł. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, niedaleko wejścia. Poszedłem zamówić dla nas po kuflu kremowego piwa. Na drugim końcu baru zauważyłem Granger. Rozmawiała z Wiewiórą. Szybko wróciłem do stolika.
- Dzisiaj są sprawdziany do drużyny Quidicha – zagadnął Blaise. – Startujesz na miejsce szukającego?
- No pewnie. Mam zamiar wygrać z Potterem. Tym razem miotła mu nie pomoże.
- Ja też startuję. Chcę być pałkarzem. Trzeba będzie jakoś wyeliminować Weasley’ów.
Kiwnąłem głową. W całej swojej historii Gryffindor nie miał lepszych pałkarzy od Weasley’ów. Ani lepszego szukającego od Pottera.
Spojrzałem w bok. Do Trzech Mioteł weszła akurat Pansy. Jak zwykle towarzyszyła jej Ariadne.
- O nie – wyrwało mi się. Blaise popatrzył w tamtą stronę. Green nas zauważyła, ale nic nie powiedziała. Byłem jej za to bardzo wdzięczny.
- Lepiej stąd chodźmy – powiedziałem szybko, wstając. Wraz z Zabinim szybko opuściliśmy lokal. Poszliśmy do Miodowego Królestwa. Kupiłem sobie trochę musów – świstusów. Kiedy wyszliśmy ze sklepu, Zabini powiedział, że musi wracać do szkoły, bo chce jeszcze trochę poćwiczyć przed testami. Szedłem ulicą pełną ludzi. Nagle usłyszałem za sobą jakiś kobiecy głos.
- Cześć Draco.
Odwróciłem się szybko. Na szczęście była to Ariadne, a nie Pansy.
- Cześć – mruknąłem. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Co jesteś taki ponury?
Nie odpowiedziałem na to pytanie.
- Może jeszcze będziesz udawał, że mnie nie słuchasz? – zapytała z ciekawością.
- Nie miałem takiego zamiaru – powiedziałem trochę obrażonym tonem.
- No to zacznij mnie słuchać pacanie, bo jeszcze sobie pomyślę, że się zakochałeś.
Zakochałeś. Właśnie to powiedziała. Czy naprawdę tak jest? Oczywiście, że nie. Ja, Draco Malfoy, miałbym się w kimś zakochać? Nigdy. Kątem oka zauważyłem, że Ariadne coś mówi.
- Halo? – usłyszałem. – Ty w ogóle żyjesz?
- Jasne. To co mówiłaś? – zapytałem szybko. Dziewczyna popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem.
- Właśnie powiedziałam, że zamierzam startować do drużyny Quidicha.
- Co? – wyrwało mi się.
- To co słyszałeś. Chcę być ścigającym albo szukającym. Najprawdopodobniej będziesz miał konkurencję.
Uśmiechnęła się słodko. Popatrzyłem na nią uważnie. Ariadne jest bardzo chuda i wysoka. Nie wygląda na zbyt silną, ale wiem, że trochę jej ma. Przez głowę przeszła mi myśl, że jedyne do czego nadawałaby się na boisku to do skutecznego odwracania uwagi przeciwników od kafla. Miałem tylko nadzieję, że nie powiedziałem tego na głos.
- Nie uda ci się – odparłem z pewnością. – Nie masz szans. Mamy zbyt wielu lepszych kandydatów.
- Jeszcze się zdziwisz jak będę pierwszą w historii dziewczyną w drużynie Ślizgonów.
- Nie sądzę – odpowiedziałem. Dziewczyna popatrzyła na mnie.
- Jeszcze zobaczymy komu będzie głupio. – oparła z mściwością w głosie. – Powodzenia na testach – dodała słodko.
- Tobie powinno się przydać szczęście. Żebyś nie spadła z miotły - powiedziałem złośliwie. Dziewczyna pogroziła mi palcem.
- Radzę ci uważać. Bo może przez nieuwagę złamiesz sobie rękę.
Nie wiem czemu, ale ją lubię. Nie jest nachalna jak Pansy, zna się na Quidichu. Kłócąc się zmierzaliśmy w stronę drogi do Hogwartu. Ariadne jest bardzo miła. Zawsze zastanawiało mnie jak trafiła do Slytherinu. Pewnie potrafiłaby mnie nieźle zaskoczyć.
Szliśmy razem. Gdyby koło mnie szła jakaś inna dziewczyna, pewnie pomyślałbym, że jej na mnie zależy, ale Ariadne taka nie jest. Jest dla mnie po prostu dobrym kumplem. Dziwnie się czuję, myśląc tak o dziewczynie. W końcu zadałem dręczące mnie pytanie.
- Czemu nie powiedziałaś Pansy, że byliśmy tam, w Trzech Miotłach?
Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Czy to nie jest oczywiste?
Pokręciłem przecząco głową.
- Po prostu widząc twoją żałosną minę zrobiło mi się ciebie żal. Pansy cały czas za tobą chodzi. Mam tego dosyć. Nie można z nią normalnie pogadać.
Pokiwałem głową. Parkions potrafiła być bardzo wkurzająca. Znam ją dobrze od tej strony. W milczeniu weszliśmy na drogę prowadzącą do Hogwartu. Jak dotąd dzień zapowiadał się dobrze. Wtedy zobaczyłem Hermionę Granger całującą się z Fredem Weasley’em.
___________________________

I znowu krótka notka. Jednak mam nadzieję, że się spodoba. Możliwe, że kolejny rozdział przybędzie jutro lub w niedzielę. Obiecuję, że będzie dłuższy :)
Hermiona

2 komentarze:

  1. Jak zwykle notka super ;) A u mnie 5 rozdział!
    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysły masz. Jest jednak dużo błędów stylistycznych.
    I irytuje mnie to że piszesz " Parkions " pisze sie " Parkinson "
    Albo w poprzednich rozdziałach pisalas " Drakon " zamiast " Dracon ".
    Staraj się także pisać w jednym czasie. Tzn nie zmieniaj co chwilę przeszlego na terazniejszy, bo łatwo jest się pogubić.
    Również akcje dzieją się u Ciebie z zawrotną szybkością. Postać jest w wielkiej sali a w następnym wersie nagle znajduje się w swoim dormitorium. W twoich rozdzalach jest trochę chaosu , ale myślę że da się to poprawić :) poza tym jest ok. Pomysły masz i jeśli lubisz pisać to pisz bez wzgledu na wszystko :)
    Pozdrawiam.
    Ania :D

    OdpowiedzUsuń