niedziela, 21 października 2012

ROZDZIAŁ 13

-Pamiętajcie aby do wywaru dodać tylko trzy płatki Koralii Brazylijskiej. Nie więcej!
Po klasie rozszedł się dudniący głos profesora Slughorna. Lekcja eliksirów dobiegała końca. Wszyscy uczniowie pochylali się nad swoimi kociołkami i gorączkowo mieszali ich zawartość. Po raz ostatni przemieszałam wywar pięć razy w kierunku zgodnym ze wskazówkami zegara.
-Czas się skończył! –zawołał dźwięcznie profesor Slughorn. Nauczyciel z uśmiechem zaczął przechadzać się po klasie.
-Panie Malfoy, proszę uważniej czytać instrukcję. W trzecim podpunkcie wyraźnie napisałem, że trzeba dodać dwa liście jadowitej tentakuli, a nie jeden.
Odwróciłam głowę w stronę Ślizgona. Nad jego wywarem unosiła się ciemnozielona para. Chłopak popatrzył się w moją stronę. Szybko odwróciłam wzrok.
-Panie Potter, w ostatniej fazie przygotowań zbyt słabo podgrzał pan eliksir. Dlatego ma on taki żółty kolor –powiedział nauczyciel do Harry’ego z lekkim niezadowoleniem w głosie. W szóstej klasie uważał, że Chłopiec Który Przeżył jest jego najlepszym uczniem, bo odziedziczył zdolności po swojej matce. Jednak nie wiedział, że jego sukcesy były zasługą Księcia Półkrwi. Bez jego książki nie odnosił tak wielkich sukcesów.
Nauczyciel podszedł do mnie i nachylił się nad moim kociołkiem.
-Brawo, panno Granger! Idealny Wywar Gorączkowy! Rzadko spotyka się uczniów potrafiących uwarzyć ten eliksir! Jeden mały błąd i zamiast ukojenia w bólu i zdrowia będziecie mieli prawie pewną śmierć. Dlatego daję trzydzieści punktów dla Gryffindoru.
Spojrzałam w stronę Ślizgonów i lekko uniosłam głowę.
-Na następną lekcję macie zrobić pracę na temat Koralii Brazylijskiej. Na trzy stopy pergaminu. Możecie iść.
Wszyscy, w niezbyt dobrych nastrojach, opuścili loch.
-Wiedziałem, że jak zwykle coś zawalę –powiedział z żalem Harry, idąc do sali obrony przed czarną magią.
-Och, nie martw się. I tak bardzo się poprawiłeś –odparłam z lekkim zniecierpliwieniem w głosie. Nie lubię słuchać jak ktoś narzeka.
-Ej, Granger! –usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się. Te słowa wypowiedział nie kto inny jak Draco Malfoy. W ręce trzymał małą książeczkę, oprawioną bordową skórą. Wyglądała dziwnie znajomo.
-Czy to nie twoje?
Wtedy rozpoznałam ów przedmiot. Blondyn otworzył zeszyt.
-To chyba pamiętnik. Może poczytamy o rozmyślaniach naszej drogiej szlamy?
-Oddawaj to Malfoy! –powiedziałam, jednocześnie robiąc krok w jego stronę. Zrobiłam przy tym groźną minę.
-Niby czemu? –zapytał chłopak. –Czyżbyś coś ukrywała?
Spojrzał na jedną ze stron i zaczął czytać.
-Już nie mogę się doczekać pierwszego września. Wtedy zaczyna się szkoła. Znów spotkam się z przyjaciółmi. To za tydzień, ale nie jestem pewna czy wytrzymam. Jednak ostatnio dzieje się ze mną coś dziwnego. Nie mogę się na niczym skupić. Wciąż chodzę rozkojarzona.
Malfoy popatrzył na mnie i lekko uniósł brwi.
-Czyżbyś się zakochała Granger? Ciekawe w kim.
Część Ślizgonów zarechotała głośno. Chłopak nie zwrócił na to uwagi. Zamierzał kontynuować czytanie. Jednak nikt nie może się dowiedzieć co jest napisane na następnej stronie. Nikt.
Wyjęłam różdżkę z kieszeni i wycelowałam w blondyna. Drętwota powiedziałam w myślach. Czerwony strumień światła poleciał w stronę Ślizgona. Malfoy był na to przygotowany, bo zrobił szybki unik. Podeszłam do niego. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
-Całkiem nieźle Granger.
Wyrwałam mu z rąk pamiętnik. Przez chwilę ze złością patrzyłam mu prosto w oczy. Odwróciłam się i stanęłam obok Harry’ego.
-Chodźmy stąd –powiedziałam cicho i ruszyłam przed siebie odprowadzana wieloma spojrzeniami.
W drodze do klasy Harry milczał. Wiedział, że nie mam ochoty na rozmowę. Cały czas byłam zła. Na Malfoya oczywiście. Jeszcze kilka słów i cała szkoła dowiedziałaby się o moim najgłębiej skrywanym sekrecie.
***
-To idiotyczne –mruknąłem, zamykając wielką księgę „Magiczne Rośliny i Ich Właściwości”. Siedziałem w bibliotece i próbowałem zrobić zadanie dla Slughorna. Jak ten facet mógł nam zadać pracę na trzy stopy pergaminu?
-Nadal robisz to zadanie? –spytała Ariadne ze śmiechem. Trzymała kilka grubych książek.
-Po co ci to? –zapytałem, wskazując grube tomy w jej dłoniach.
-Bo muszę… A co cię to obchodzi, co? Lepiej odpowiedz na moje pytanie. Naprawdę nie potrafisz tego zrobić? Przecież to proste.
Uniosłem lekko brwi.
-Naprawdę? –zapytałem ze złością w głosie. Dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła naprzeciwko mnie. Złapała leżącą przede mną książkę i otworzyła na jakiejś stronie.
-Tutaj masz wszystko –powiedziała wskazując tekst. Popatrzyłem na nią ze zdziwieniem.
-Ja mam to przeczytać?
Ariadne westchnęła cicho. Zamknęła książkę z hukiem.
-Kornalia Brazylijska, jak sama nazwa wskazuje, występuje na terenach Brazylii i południowo –wschodniej Kolumbii. Jest to bardzo rzadko spotykana roślina. Ma wiele właściwości leczniczych. Skutecznie zwalcza jad bazyliszka. Jej korzenie i płatki są wykorzystywane do sporządzania wielu eliksirów. Wykorzystuje się ją do robienia jednego z najgroźniejszych eliksirów Amortensji, najsilniejszego eliksiru miłosnego na świecie, oraz Inceptusa, eliksiru wywołującego silne tortury psychiczne. Stosowany przez Lorda Voldemorta w czasach jego największej władzy.
Ślizgonka popatrzyła na mnie.
-Zapisuj to.
-Ale serio? To wszystko to prawda? –zapytałem ze zdumieniem.
-Nie, wymyśliłam to sobie –powiedziała Ariadne z ironią w głosie. –Zapiszesz to czy gadałam na marne?
Wziąłem pióro do ręki. Wraz z pomocą dziewczyny szybko skończyłem zadanie.
-I właśnie dlatego Koralia Brazylijska jest jedną z najbardziej pożądanych roślin na świecie. Masz wszystko?
-Chyba tak.
-No to lecimy na trening. Zaczyna się za pięć minut.
Pobiegłem do dormitorium po miotłę i poszedłem na boisko. Cała drużyna już czekała.
-Dobra. Od dzisiaj ćwiczymy ostro. Pokonamy Gryfonów i zdobędziemy puchar.
Wyszliśmy na boisko.
-Najpierw poćwiczymy szybkie podania.
Wyjąłem kafla i rzuciłem do Puceya. Ten do Ariadne, ona do Vaiseya. Kazałem im poćwiczyć rzuty do pętli. Wzniosłem się na miotle i rozejrzałem wokół. Moja drużyna świetnie sobie radziła. Bez wątpienia Gryfoni nie mają żadnych szans.
____________________________

Znowu rozdział nie jest zbyt długi, ale mam nadzieję, że się podoba. Wiem, że nia ma zbyt wielu bezpośrednch akcji między Hermioną a Draconem, ale dopiero minął ich pierwszy tydzień w Hogwarcie. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się przez to do boga.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze.
Pozdrawiam
Hermiona

9 komentarzy:

  1. Hej notka fajna ! Wredny Draco jak tak można...a no tak to w końcu ślizgon taki być musi :P Ogólni to fajnie notkę się lekko czytało a to dobrze :)I w oczy nie rzuciły mi się żadne błędy ! Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ty szybko dodajesz rozdzialy! Krociutko, ale szkoda Hermiony, ze Malfoy dorwal jej pamietnik. Ja bym zabila nawet po przeczytaniu jednego nieznaczacego zdania w moim pamietniku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna fajna notka ;) Dzięki za komentarz u mnie

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. Bardzo mi miło, że się wam podoba

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaje Cię do linków i powiadamiaj mnie o nowościach i oczywiście zapraszam do siebie :) !

    www.whispersshameless.blogspot.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny blog! Dosłownie "połknęłam" wszystkie rozdziały. W tle cudowna piosenka. Bardzo lubię Nickelback :) Proszę poinformuj mnie o kolejnej notce: historia-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie nowość :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowa notka!

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No, to ja poprosze wiecej Dracona xDD I moze watek Fremione bylby zabojczy... W kazdym razie, nie moge sie doczekac... Czarujacy.

    OdpowiedzUsuń