Po klasie rozszedł się dudniący głos profesora Slughorna. Lekcja
eliksirów dobiegała końca. Wszyscy uczniowie pochylali się nad swoimi
kociołkami i gorączkowo mieszali ich zawartość. Po raz ostatni przemieszałam
wywar pięć razy w kierunku zgodnym ze wskazówkami zegara.
-Czas się skończył! –zawołał dźwięcznie profesor Slughorn. Nauczyciel
z uśmiechem zaczął przechadzać się po klasie.
-Panie Malfoy, proszę uważniej czytać instrukcję. W trzecim
podpunkcie wyraźnie napisałem, że trzeba dodać dwa liście jadowitej tentakuli,
a nie jeden.
Odwróciłam głowę w stronę Ślizgona. Nad jego wywarem unosiła się ciemnozielona para. Chłopak popatrzył się w moją stronę. Szybko odwróciłam wzrok.
Odwróciłam głowę w stronę Ślizgona. Nad jego wywarem unosiła się ciemnozielona para. Chłopak popatrzył się w moją stronę. Szybko odwróciłam wzrok.
-Panie Potter, w ostatniej fazie przygotowań zbyt słabo
podgrzał pan eliksir. Dlatego ma on taki żółty kolor –powiedział nauczyciel do
Harry’ego z lekkim niezadowoleniem w głosie. W szóstej klasie uważał, że Chłopiec
Który Przeżył jest jego najlepszym uczniem, bo odziedziczył zdolności po swojej
matce. Jednak nie wiedział, że jego sukcesy były zasługą Księcia Półkrwi. Bez jego
książki nie odnosił tak wielkich sukcesów.
Nauczyciel podszedł do mnie i nachylił się nad moim
kociołkiem.
-Brawo, panno Granger! Idealny Wywar Gorączkowy! Rzadko spotyka
się uczniów potrafiących uwarzyć ten eliksir! Jeden mały błąd i zamiast
ukojenia w bólu i zdrowia będziecie mieli prawie pewną śmierć. Dlatego daję
trzydzieści punktów dla Gryffindoru.
Spojrzałam w stronę Ślizgonów i lekko uniosłam głowę.
-Na następną lekcję macie zrobić pracę na temat Koralii
Brazylijskiej. Na trzy stopy pergaminu. Możecie iść.
Wszyscy, w niezbyt dobrych nastrojach, opuścili loch.
-Wiedziałem, że jak zwykle coś zawalę –powiedział z żalem
Harry, idąc do sali obrony przed czarną magią.
-Och, nie martw się. I tak bardzo się poprawiłeś –odparłam z
lekkim zniecierpliwieniem w głosie. Nie lubię słuchać jak ktoś narzeka.
-Ej, Granger! –usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się.
Te słowa wypowiedział nie kto inny jak Draco Malfoy. W ręce trzymał małą
książeczkę, oprawioną bordową skórą. Wyglądała dziwnie znajomo.
-Czy to nie twoje?
Wtedy rozpoznałam ów przedmiot. Blondyn otworzył zeszyt.
-To chyba pamiętnik. Może poczytamy o rozmyślaniach naszej
drogiej szlamy?
-Oddawaj to Malfoy! –powiedziałam, jednocześnie robiąc krok
w jego stronę. Zrobiłam przy tym groźną minę.
-Niby czemu? –zapytał chłopak. –Czyżbyś coś ukrywała?
Spojrzał na jedną ze stron i zaczął czytać.
-Już nie mogę się
doczekać pierwszego września. Wtedy zaczyna się szkoła. Znów spotkam się z
przyjaciółmi. To za tydzień, ale nie jestem pewna czy wytrzymam. Jednak ostatnio
dzieje się ze mną coś dziwnego. Nie mogę się na niczym skupić. Wciąż chodzę
rozkojarzona.
Malfoy popatrzył na mnie i lekko uniósł brwi.
-Czyżbyś się zakochała Granger? Ciekawe w kim.
Część Ślizgonów zarechotała głośno. Chłopak nie zwrócił na
to uwagi. Zamierzał kontynuować czytanie. Jednak nikt nie może się dowiedzieć
co jest napisane na następnej stronie. Nikt.
Wyjęłam różdżkę z kieszeni i wycelowałam w blondyna. Drętwota powiedziałam w myślach. Czerwony
strumień światła poleciał w stronę Ślizgona. Malfoy był na to przygotowany, bo
zrobił szybki unik. Podeszłam do niego. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
-Całkiem nieźle Granger.
Wyrwałam mu z rąk pamiętnik. Przez chwilę ze złością
patrzyłam mu prosto w oczy. Odwróciłam się i stanęłam obok Harry’ego.
-Chodźmy stąd –powiedziałam cicho i ruszyłam przed siebie
odprowadzana wieloma spojrzeniami.
W drodze do klasy Harry milczał. Wiedział, że nie mam ochoty
na rozmowę. Cały czas byłam zła. Na Malfoya oczywiście. Jeszcze kilka słów i
cała szkoła dowiedziałaby się o moim najgłębiej skrywanym sekrecie.
***
-To
idiotyczne –mruknąłem, zamykając wielką księgę „Magiczne Rośliny i Ich
Właściwości”. Siedziałem w bibliotece i próbowałem zrobić zadanie dla
Slughorna. Jak ten facet mógł nam zadać pracę na trzy stopy pergaminu?
-Nadal robisz to zadanie? –spytała Ariadne ze śmiechem. Trzymała
kilka grubych książek.
-Po co ci to? –zapytałem, wskazując grube tomy w jej
dłoniach.
-Bo muszę… A co cię to obchodzi, co? Lepiej odpowiedz na
moje pytanie. Naprawdę nie potrafisz tego zrobić? Przecież to proste.
Uniosłem lekko brwi.
-Naprawdę? –zapytałem ze złością w głosie. Dziewczyna uśmiechnęła
się i usiadła naprzeciwko mnie. Złapała leżącą przede mną książkę i otworzyła
na jakiejś stronie.
-Tutaj masz wszystko –powiedziała wskazując tekst. Popatrzyłem
na nią ze zdziwieniem.
-Ja mam to przeczytać?
Ariadne westchnęła cicho. Zamknęła książkę z hukiem.
-Kornalia Brazylijska, jak sama nazwa wskazuje, występuje na
terenach Brazylii i południowo –wschodniej Kolumbii. Jest to bardzo rzadko
spotykana roślina. Ma wiele właściwości leczniczych. Skutecznie zwalcza jad
bazyliszka. Jej korzenie i płatki są wykorzystywane do sporządzania wielu
eliksirów. Wykorzystuje się ją do robienia jednego z najgroźniejszych eliksirów
Amortensji, najsilniejszego eliksiru miłosnego na świecie, oraz Inceptusa,
eliksiru wywołującego silne tortury psychiczne. Stosowany przez Lorda
Voldemorta w czasach jego największej władzy.
Ślizgonka popatrzyła na mnie.
-Zapisuj to.
-Ale serio? To wszystko to prawda? –zapytałem ze zdumieniem.
-Nie, wymyśliłam to sobie –powiedziała Ariadne z ironią w
głosie. –Zapiszesz to czy gadałam na marne?
Wziąłem pióro do ręki. Wraz z pomocą dziewczyny szybko
skończyłem zadanie.
-I właśnie dlatego Koralia Brazylijska jest jedną z
najbardziej pożądanych roślin na świecie. Masz wszystko?
-Chyba tak.
-No to lecimy na trening. Zaczyna się za pięć minut.
Pobiegłem do dormitorium po miotłę i poszedłem na boisko. Cała
drużyna już czekała.
-Dobra. Od dzisiaj ćwiczymy ostro. Pokonamy Gryfonów i
zdobędziemy puchar.
Wyszliśmy na boisko.
-Najpierw poćwiczymy szybkie podania.
Wyjąłem kafla i rzuciłem do Puceya. Ten do Ariadne, ona do
Vaiseya. Kazałem im poćwiczyć rzuty do pętli. Wzniosłem się na miotle i
rozejrzałem wokół. Moja drużyna świetnie sobie radziła. Bez wątpienia Gryfoni
nie mają żadnych szans.
____________________________
Znowu rozdział nie jest zbyt długi, ale mam nadzieję, że się podoba. Wiem, że nia ma zbyt wielu bezpośrednch akcji między Hermioną a Draconem, ale dopiero minął ich pierwszy tydzień w Hogwarcie. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się przez to do boga.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze.
Pozdrawiam
Hermiona
Hej notka fajna ! Wredny Draco jak tak można...a no tak to w końcu ślizgon taki być musi :P Ogólni to fajnie notkę się lekko czytało a to dobrze :)I w oczy nie rzuciły mi się żadne błędy ! Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle Ty szybko dodajesz rozdzialy! Krociutko, ale szkoda Hermiony, ze Malfoy dorwal jej pamietnik. Ja bym zabila nawet po przeczytaniu jednego nieznaczacego zdania w moim pamietniku :)
OdpowiedzUsuńKolejna fajna notka ;) Dzięki za komentarz u mnie
OdpowiedzUsuńhttp://harrymione-diary.blogspot.com/
Dziękuję. Bardzo mi miło, że się wam podoba
OdpowiedzUsuńDodaje Cię do linków i powiadamiaj mnie o nowościach i oczywiście zapraszam do siebie :) !
OdpowiedzUsuńwww.whispersshameless.blogspot.com
Pozdrawiam!
Fantastyczny blog! Dosłownie "połknęłam" wszystkie rozdziały. W tle cudowna piosenka. Bardzo lubię Nickelback :) Proszę poinformuj mnie o kolejnej notce: historia-dramione.blogspot.com
OdpowiedzUsuńU mnie nowość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nowa notka!
OdpowiedzUsuńhttp://harrymione-diary.blogspot.com/
No, to ja poprosze wiecej Dracona xDD I moze watek Fremione bylby zabojczy... W kazdym razie, nie moge sie doczekac... Czarujacy.
OdpowiedzUsuń