-Jak to się stało? –zapytałam cicho.
-Znalazł ją pan Malfoy. Lepiej wracajcie do szkoły.
Tłum się rozszedł. Wszyscy byli poruszeni.
-Tego się obawialiśmy. Teraz okazuje się, że słusznie. Albo
na wolności są jacyś słudzy Voldemorta, albo to jakiś nowy szaleniec.
Profesor McGonagall popatrzyła na nas.
-Lepiej wracajcie do szkoły.
Wraz z Ginny ruszyłam do Hogwartu. Za nami szedł Malfoy, ale zachowywał dystans. Dopiero kiedy weszłyśmy do szkoły odezwała się Ginny.
Wraz z Ginny ruszyłam do Hogwartu. Za nami szedł Malfoy, ale zachowywał dystans. Dopiero kiedy weszłyśmy do szkoły odezwała się Ginny.
-Hermiono, ja już pójdę, dobrze?
Kiwnęłam głową. W oczach przyjaciółki zobaczyłam strach.
Poszłam na piąte piętro, do swojego dormitorium. Usiadłam na
kanapie. Wystarczyło, że zamknęłam oczy, a widziałam ciało dziewczynki. Usłyszałam
Dracona.
-Jak to się stało? –zapytałam cicho. Chłopak usiadł koło
mnie.
-Wracałem z Hogsmead. Nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk. Dochodził
on z drogi przede mną. Pobiegłem tam. Kiedy ją zobaczyłem była już martwa.
Zacisnęłam na chwilę powieki. To był błąd. Ale Malfoy nie
skończył na tym opowieści.
-Nie mówiłem o tym nikomu, ale na jej ciele leżało to.
Rzucił mi coś na kolana. To była jakaś kartka. Pisały na
niej te słowa.
Ta dziewczyna to tylko
przypadkowa ofiara.
Będzie ich o wiele więcej, dopóki nie odpłacicie
za to, co zrobiliście.
Radzę wam uważać, albo drogo za to zapłacicie.
Będzie ich o wiele więcej, dopóki nie odpłacicie
za to, co zrobiliście.
Radzę wam uważać, albo drogo za to zapłacicie.
A.
G.
Popatrzyłam
na kartkę z szeroko otwartymi oczami. Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na
łóżku. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego się stało. Przecież wszyscy myśleli,
że wraz ze śmiercią Voldemorta skończyły się kłopoty. A tu się okazuje, że to
dopiero początek.
Nie
mogłam znieść samotności. Wyszłam z pokoju i poszłam do wieży Gryffindoru. Jako
prefekt naczelny znałam hasło. Weszłam do pokoju wspólnego. Wokół Ginny
siedzieli Harry, Ron i bliźniacy.
-O,
Hermiono, dobrze, że jesteś –powiedział Fred. –Ginny nie chce rozmawiać. Nie wiemy
co się stało. Ale ty z nią byłaś w Hogsmead, więc może nam powiesz?
Popatrzyłam
na nich uważnie. Wzięłam głęboki wdech.
-Jedna
z trzecioklasistek została zamordowana –wyrzuciłam z siebie jednym tchem. Chłopcy
wytrzeszczyli oczy.
-C... co?
–zapytał Harry patrząc na mnie z osłupieniem. –To niemożliwe. Voldemorta już
nie ma.
Moja
mina upewniła go, że mówię prawdę. Wyglądał na zszokowanego. Inni zresztą też. Opowiedziałam
im krótko co się stało.
-Znalazł
ją Malfoy? –zapytał George. –MALFOY?
-Tak,
Malfoy –odpowiedziałam niecierpliwie. Nie powiedziałam im o kartce, a powinnam.
Usiedli. Postanowiłam im to zdradzić.
-Jest
jeszcze coś. To leżało na jej ciele.
Podałam
im kartkę. Kiedy już przeczytali, odezwała się Ginny.
-Musisz
o tym powiedzieć profesor McGonagall –powiedziała chrapliwym głosem. –Ona musi
się o tym dowiedzieć.
Popatrzyła
na mnie uważnie.
-Dobrze
–odparłam zrezygnowanym tonem. –Powiem.
Wstałam
i wyszłam z wieży. Kierowałam się w stronę gabinetu dyrektora. Po drodze
spotkałam nauczycielkę.
-Pani
profesor! –zawołałam.
-Czy
coś się stało panno Granger?
-Chodzi
o to, że na ciele tej dziewczynki ktoś zostawił kartkę.
Podałam
ją dyrektorce. Szybko przebiegła wzrokiem po kartce.
-Dziękuję
panno Granger. To się bardzo przyda.
Odeszła.
Poszłam do swojego dormitorium. Zamknęłam się w pokoju. Po upływie kilku minut
usłyszałam krzyk Malfoya.
-Ktoś
do ciebie Granger!
Weszłam
do pokoju wspólnego. Stał tam Fred.
-Może
się przejdziemy? –zapytał.
-Jasne.
Wyszłam
z dormitorium i wraz z rudzielcem ruszyłam w stronę błoni. Szliśmy w ciszy.
Fred zatrzymał się dopiero przy jeziorze.
-O
co chodzi? –zapytałam.
-Tak
tylko pogadać chciałem –odpowiedział tylko. –Idziesz jutro do Hogsmead?
-O
ile nas puszczą. Po tym co się stało nie jestem taka pewna.
Chłopak
otoczył mnie ramieniem. Wpatrywałam się w gładką taflę wody myśląc o
wydarzeniach tego dnia.
***
(Ron
Weasley)
Wyglądałem przez okno wieży Gryffindoru. Miałem stąd widok na jezioro. Mimo, że było już późno, księżyc świecił tak mocno, że wyraźnie widziałem co się dzieje na dworze. Przez cały czas nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Patrzyłem mściwie na postacie stojące przy brzegu jeziora. Na moją byłą dziewczynę i starszego brata.