Obudziłam się z głośnym krzykiem. Oddychałam szybko. To tylko
sen. To był tylko sen. Złapałam się za głowę. Śniło mi się jak ktoś mnie
zabija. Co za głupota. Wstałam i poszłam do łazienki. Zatrzasnęłam głośno
drzwi. Do wielkiej wanny nalałam gorącej wody i weszłam do niej. Moje mięśnie
od razu się rozluźniły. Wygrzewałam się tak przez jakieś piętnaście minut. Po
ich upływie, wyszłam z wody i owinęłam ręcznikiem. Rozczesałam włosy i ubrałam
się. Opuściłam łazienkę i szybko poszłam do Wielkiej Sali. Podeszłam do stołu
Gryffindoru i od razu ujrzałam Ginny. Siedziała na uboczu, co jakiś czas
zerkała w stronę czarnowłosego chłopaka. Zajęłam miejsce obok przyjaciółki.
-Cześć Ginny –powiedziałam do niej. Dziewczyna odwróciła głowę i wykrzywiła usta w wymuszonym uśmiechu. Jej oczy były zapuchnięte. Ruda wbiła wzrok w talerz. Przygryzłam lekko wargę. Nie wiedziałam co powiedzieć, tak, aby Ginny nie była jeszcze smutniejsza.
-Cześć Ginny –powiedziałam do niej. Dziewczyna odwróciła głowę i wykrzywiła usta w wymuszonym uśmiechu. Jej oczy były zapuchnięte. Ruda wbiła wzrok w talerz. Przygryzłam lekko wargę. Nie wiedziałam co powiedzieć, tak, aby Ginny nie była jeszcze smutniejsza.
Nałożyłam
sobie kurczaka i zaczęłam powoli jeść. Kątem oka zauważyłam, że przyjaciółka
nawet nie tknęła jedzenia, które miała na talerzu. Rudowłosa wstała z zamiarem
opuszczenia Sali.
-Ginny,
gdzie ty idziesz? –spytałam zdziwiona.
-Po książki
–odpowiedziała Gryfonka głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji.
-Ale
przecież nic nie zjadłaś.
-Nie jestem
głodna.
To mówiąc,
Ginny wyszła z Wielkiej Sali. Popatrzyłam na Harry’ego Pottera, wesoło
rozmawiającego z Ronaldem. Będę musiała z nim poważnie pogadać.
Spokojnie
dokończyłam śniadanie i poszłam po książki. Ruszyłam w stronę lochów, do sali
od eliksirów. Przybyłam tam jako jedna z pierwszych. Zawsze tak było. Po
kilkunastu minutach zaczęli nadchodzić kolejni uczniowie. Z daleka zauważyłam
rudych bliźniaków, zmierzających w moim kierunku.
-Hej Miona!
–powiedział Fred z szerokim uśmiechem.
-Cześć
–odparłam wesoło. W tym momencie otworzyły się drzwi od sali. Stanął w nich
profesor Slughorn.
-Wchodźcie,
wchodźcie –powiedział nauczyciel. Szybko weszłam do lochu i zajęłam miejsce
przy jednym z podłużnych stołów. Po mojej prawej stronie usiadł Harry.
-Moi drodzy.
Dziś będziemy ważyć Amortencję, gdyż ten eliksir może pojawić się podczas OWUTEMów.
Instrukcje znajdują się w podręczniku na stronie trzydziestej czwartej, a
składniki w kredensie. Zaczynajcie!
Szybko
pobiegłam po wszystkie składniki potrzebne do uwarzenia Amortencji i zaczęłam
pracować. Z dokładnością co do najmniejszej kropli, najmniejszego ziarenka,
wsypywałam i wlewałam różne rzeczy do kociołka. Dodaj pięć liści Kamury i zamieszaj wywar trzy razy ruchem zgodnym ze
wskazówkami zegara. Twój eliksir powinien mieć kremowy kolor, a nad nim powinna
się unosić perłowa para układająca się w charakterystyczne spirale. Szybko
wykonałam podane w podręczniku instrukcje. Mój wywar wyglądał dokładnie tak,
jak opisano w książce. Uśmiechnęłam się pod nosem i dyskretnie rozejrzałam po
sali. Jeszcze nikomu nie udało się uwarzyć tego poprawnie. Nad jednymi
kociołkami unosiła się czerwona mgiełka, nad innymi niebieska. Pokręciłam lekko
głową z niedowierzaniem i dokończyłam eliksir. Zdążyłam zrobić to przed końcem
czasu. Usłyszałam kroki nauczyciela, który pochylił się nad moim kociołkiem.
-Brawo,
panno Granger! Idealny eliksir, idealny! Dwadzieścia punktów dla Gryffindoru!
Cudownie!
Uśmiechnęłam
się szeroko i spakowałam. Wraz z Fredem i Georgem wyszłam z lochu. Wtedy przypomniałam
sobie, że miałam porozmawiać z Harrym.
-Idź już.
Później się spotkamy –zwróciłam się do rudzielca, który bez słowa odszedł z
bratem.
Stanęłam przed wyjściem z sali i czekałam na
Harry’ego. Po chwili wyszedł on z lochu.
-Harry.
Możemy pogadać? –spytałam bruneta. Chłopak tylko skinął głową. Odeszłam od
drzwi, nie chciałam żeby ktokolwiek słyszał tą rozmowę.
-Coś ty
zrobił? –zapytałam Pottera, który popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-O co ci
chodzi?
-Dlaczego
nie spotkałeś się z Ginny mimo, że jej to obiecałeś? –spytałam ze złością.
Żądałam wyjaśnień.
-Ach to
–mruknął chłopak.
-Tak,
właśnie to! –powiedziałam podniesionym głosem. Patrzyłam groźnie na Gryfona.
-No bo,
Hermiona, ja nie mogłem!
Słysząc te
słowa, prychnęłam głośno. Też mi wymówka.
-Nie mogłeś?!
A to niby dlaczego? –zapytałam wkurzona. Odpowiedziała mi cisza co tylko
jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Harry tylko patrzył na mnie ze złością.
-Radzę ci
iść ją przeprosić, bo inaczej będziesz miał do czynienia ze mną!
Potter
odszedł szybko, a ja odetchnęłam głęboko. Nagle usłyszałam męski głos za
plecami.
-No, no, no,
Granger! Pokłóciłaś się Potterem. Gratulacje.
-Zamknij
się, Malfoy –odparłam, odwracając się w stronę blondyna. Chłopak opierał się o
ścianę i patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Otworzyłam usta, żeby powiedzieć
coś jeszcze, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Odwróciłam się i poszłam na
piąte piętro, do swojego dormitorium. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na plan
lekcji. Za chwilę miała zacząć się historia magii, ale jakoś nie miałam ochoty
na nią iść.
***
(Ginny
Weasley)
Siedziałam przy stole Gryffindoru, w Wielkiej Sali. Przede mną leżał talerz, cały wypełniony jedzeniem, którego nie miałam zamiaru tknąć. Usłyszałam czyjeś kroki.
Siedziałam przy stole Gryffindoru, w Wielkiej Sali. Przede mną leżał talerz, cały wypełniony jedzeniem, którego nie miałam zamiaru tknąć. Usłyszałam czyjeś kroki.
-Cześć Ginny
–powiedziała Hermiona i usiadła Kołomnie. Odwróciłam głowę w jej stronę i
wykrzywiłam usta w sztucznym uśmiechu. Miałam nadzieję, że wyglądał normalnie.
Znowu wbiłam wzrok w talerz. Co jakiś czas zerkałam w stronę Harry’ego, który
rozmawiał z moim bratem, Ronem. Nadal nie mogłam uwierzyć, że nie przyszedł.
Nie wiedząc co robić, wstałam z zamiarem wyjścia z Sali.
-Ginny,
gdzie ty idziesz?
Głos
zdziwionej Hermiony nakazał mi się zatrzymać.
-Po książki
–odpowiedziałam tępo, patrząc na swoje buty.
-Ale
przecież nic nie zjadłaś.
-Nie jestem
głodna.
To mówiąc
szybko opuściłam Wielką Salę i poszłam do dormitorium. Wzięłam książki i
ruszyłam do sali obrony przed czarną magią.
Po lekcji
szybko wróciłam do wieży Gryffindoru. Usiadłam w fotelu przy kominku i
zapatrzyłam się smutno w ogień.
-Ginny
–usłyszałam męski głos za plecami. Przełknęłam ślinę i odwróciłam głowę w
stronę Harry’ego.
-Ginny, ja
chciałem cię przeprosić za to, że nie przyszedłem.
Po minie
Pottera widać było, że naprawdę tego żałuje.
-Nie
potrzebuję twoich przeprosin.
Ze
zdziwieniem usłyszałam własny głos. Co ja powiedziałam? Harry popatrzył na mnie
z niedowierzaniem i odszedł bez słowa. Złapałam się za głowę. Co ja zrobiłam? I
co ja powiem Hermionie?
____________________________
I jest kolejny rozdział! Zastanawia mnie czy spodobały wam się rozmyślania Ginny. Bo sama twierdzę, że nie są najgorsze :)
Dzisiejszy rozdział dedykowany wszystkim czytelnikom, bez wyjątków.
Pozdrawiam serdecznie