Wbiegłem do Pokoju Wspólnego i obudziłem moją drużynę
Quidditcha własnym krzykiem.
- Wstawajcie lenie, za chwilę mecz!
Wszyscy już po kilku minutach stanęli przede mną.
- Idziemy na śniadanie – oznajmiłem im. rozejrzałem się po
pokoju, bo nadal brakowało mi jednej osoby.
- Gdzie Green? - spytałem, ale nikt nie potrafił mi
odpowiedzieć. Podszedłem do drzwi prowadzących do jej dormitorium i głośno
zapukałem.
- Green! Wstawaj!
Brak odpowiedzi.
- GREEN! Kur…
Nie dokończyłem. Drzwi się otworzyły i stanęła w nich wysoka
brunetka. Miała już na sobie zieloną szatę do gry w quidditcha.
- Oj Draco – powiedziała cicho – nie wiesz, że nieładnie tak
przeklinać?
Spojrzałem na nią spode łba.
Spojrzałem na nią spode łba.
- Idziemy – powiedziałem krótko i wyszedłem z lochów.
Ruszyłem do Wielkiej Sali. Cała drużyna szła posłusznie za mną. Na twarzy
Ariadne widniał uśmiech co bardzo mnie denerwowało. Otworzyłem wielkie wrota i
wszedłem do sali. Wszystkie stoły były puste, nie licząc należącego do
Gryfonów. Tam siedziało już kilku członków ich drużyny. Bez słowa zająłem
miejsce na drugim końcu Wielkiej Sali i zacząłem jeść. Obok mnie usiadła Green.
Dziewczyna nawet nie tknęła jedzenia. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem.
- Nie jestem głodna – odpowiedziała na moje nieme pytanie. –
I nie, nie denerwuję się – dodała, widząc, że już otwieram usta żeby coś
powiedzieć. Wzruszyłem tylko ramionami i skończyłem śniadanie. Poczekałem na
resztę drużyny i razem ruszyliśmy w stronę boiska. Weszliśmy do szatni.
Ponieważ Ariadne była już przebrana, podeszła do wejścia na boisko.
- Mocno świeci słońce – powiedziała do mnie. – Będzie ci
trudno wypatrzeć znicza.
Prychnąłem głośno.
- Masz mnie za idiotę? – spytałem, a dziewczyna uśmiechnęła
się.
- Kto wie, kto wie –szepnęła, a ja spojrzałem na nią
morderczo.
- Dobra, skupcie się – zwróciłem się do drużyny, gdy wszyscy
się przebrali. – W tym roku zmiażdżymy Gryfonów. Mamy lepsza drużynę, do tego
więcej trenowaliśmy. Dobra, a teraz taktyka. Ja zajmę się Potterem. Ridgwey i Carrow, wy bierzecie ich
ścigających. Z resztą jakoś sobie poradzimy.
Zerknąłem na Ariadne, która uśmiechała się złowieszczo.
- Ja mogę zająć się Georgem Weasleyem – mruknęła cicho, tak
żebym tylko ja ją usłyszał. Skinąłem głową na znak zgody i podszedłem do
wyjścia z szatni. Trybuny były już zapełnione, a przy stanowisku komentatora
stał jakiś Krukon. Z daleka nie potrafiłem go rozpoznać.
- Panie i panowie – zaczął komentator, a ja poznałem jego
głos. Był to Barney Thomson, ścigający Krukonów. – I na boisku pojawiła się już
drużyna Gryffindoru. Thomas, Robins, Weasley, Weasley, Weasley, Weasley iiiii…
Potter!
Rozległy się głośne brawa. Dopiero teraz zauważyłem, że
ponad połowa ich drużyny składa się z Weasleyów.
- A teraz na boisko wchodzi drużyna Ślizgonów! Ridgwey,
Carrow, Pucey, Vaisey, Green iiiiii… Malfoy!
Kiedy komentator wymówił moje nazwisko, przez całe trybuny
przeszedł ogłuszający pisk. Uśmiechnąłem się pod nosem i pewnym krokiem
wkroczyłem na murawę. Kątem oka zauważyłem, że cała damska część widowni patrzy
się na mnie, a męska na Ariadne. Podszedłem do dziewczyny i objąłem ramieniem.
- Nie zawal tego, Green – szepnąłem jej do ucha, na co
brunetka odpowiedziała morderczym spojrzeniem.
- Sam tego nie zawal – odpowiedziała równie cicho i odeszła
na bok. Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem na sam przód.
- Kapitanowie, uściśnijcie sobie dłonie – rozkazała nam pani
Hooch. Popatrzyłem w oczy Potterowi. Ten wyciągnął dłoń w moją stronę. Niechętnie ja uścisnąłem, miażdżąc mu przy
tym palce. Poczułem jak Gryfon robi dokładnie to samo. Po chwili się
puściliśmy. Zerknąłem na prawo. Stała tam Ariadne. Uśmiechała się szeroko.
Poruszała ustami jakby mówiła „Wygramy to”.
Przeniosłem wzrok na nauczycielkę, która wypóściła znicza i tłuczki i
zagwizdała głośno, podrzucając przy tym kafla wysoko w górę. Momentalnie się odbiłem
od twardej ziemi.
- I wystartowali! – krzyknął Thomson. – Green przejmuje
kafla i robi bezbłędny unik przed nadlatującym tłuczkiem. Wymija po kolei
zawodników z Gryffindoru. Rzuca do Puceya, który podaje do Vaideya. Ten rzuca
do Green, która jest już przy pętlach. Strzela iiii… Gol dla Slytherinu!
Rozległy się głośne wiwaty z trybun zajętych przez
Ślizgonów. Uśmiechnąłem się pod nosem. W tym czasie zdążyłem już wznieść się
wysoko ponad grających. Postanowiłem wypatrywać znicza z góry. Zauważyłem, że
Potter zrobił dokładnie tak samo. Obserwowałem z uwagą boisko, wypatrując
złotego błysku.
- Kafla przejmuje Ginny Weasley. Podaje do Thomasa, który z
ledwością unika tłuczka. Wymija ścigających Slytherinu, strzela iiiii… Wilson
obronił!
Popatrzyłem z uśmiechem w stronę Jeremiego, który podał
kafla do Puceya. Nagle ujrzałem złoty błysk przy pętlach. Od razu zanurkowałem.
Potter musiał również to zobaczyć, bo był tuż za mną.
- Szukający Slytherinu chyba zobaczył znicza! – ogłosił
Thomson. Usłyszałem szmer na widowni. Starałem się nie patrzeć w tył, by nie
stracić z oczy małej, złotej piłeczki. Byłem już bardzo blisko, wyciągnąłem
rękę i…
- Draco, uważaj! – usłyszałem głos Ariadne i automatycznie
schyliłem głowę. Tłuczek przeleciał tuż nad nią. Potter też uniknął styczności
z nim w ostatniej chwili. Kiedy odwróciłem się, znicza już nie było. Zobaczyłem
za to sylwetkę brązowowłosej dziewczyny. Mknęła w stronę pętli przeciwników, z
łatwością ich wymijając. Wzniosłem się w górę.
- Kolejny gol dal Slytherinu! – krzyknął Barney. – Widzę, że
Gryfonom nie będzie łatwo wygrać w tym meczu!
Uśmiechnąłem się triumfalnie. Wzniosłem się jeszcze wyżej.
- Green znowu ma kafla. Coś mi się wydaje, że ta dziewczyna
jest nie do pokonania! Podaje do Puceya, ten do Vaiseya, który strzela iiii…
WEASLEY OBRONIŁ!!!
Ryk z trybun Gryffindoru był naprawdę ogłuszający.
- Teraz przy piłce jest Gryffindor! Robins podaje do
Weasley, która strzela iiii… gol dla Gryfonów!
Kolejny ryk mnie ogłuszył. Tym razem nie krzyczeli tylko
Gryfoni. Dołączyli do nich Krukoni i Puchoni. Zerknąłem na Pottera.
Postanowiłem wykorzystać paskudną sztuczkę. Zanurkowałem. Z radością
zorientowałem się, że Potter też to zrobił.
- Szukający chyba znowu coś dostrzegli! Malfoy nurkuje z
niesamowitą prędkością! Potter go goni!
Nie słuchałem komentatora. Widziałem tylko ten kawałek
zielonej ziemi przed sobą. Gdy byłem już niebezpiecznie blisko trawy,
poderwałem się do góry, w ostatniej chwili unikając zderzenia z twardą
powierzchnią. Potter zdążył jedynie Obrócić swoją miotłę do pozycji poziomej,
ale otarł się nogami o ziemię. Sądzę, że było to bolesne. Tym bardziej przy
takiej prędkości.
- Szukający Slytherinu wykonuje perfekcyjny zwód Wrońskiego!
To niesamowite!
Do moich uszu dotarł ryk wściekłych Gryfonów, skierowany w
moją stronę. Uśmiechnąłem się złośliwie. Podleciałem w pobliże naszych pętli,
byłem trochę nad nimi. Mogłem stamtąd doskonale obserwować całe boisko.
Postanowiłem podlecieć bardziej na środek. Szło nam świetnie. Okazało się, że
Ariadne jest o wiele lepsza niż sądziłem. Po pół godziny prowadziliśmy już
stoma punktami. Zbliżyłem się do Green.
- Czemu nie mówiłaś, że jesteś taka dobra? – spytałem ją.
Dziewczyna tylko uśmiechnęła się.
- A jestem? – odkrzyknęła i w jednej chwili skupiła wzrok na
Georgeu Weasleyu. W jego stronę pędził tłuczek. Kiedy był już blisko, Ariadne
krzyknęła:
- EJ, GEORGE!
Słysząc swoje imię, chłopak odwrócił głowę w jej stronę.
Wtedy tłuczek trafił go w plecy. Zobaczyłem grymas bólu na jego twarzy. Nie był
to jednak faul.
- Tłuczek trafia Gryfońskiego pałkarza!
Kolejny ryk wściekłości doszedł do moich uszu. Tylko, że tym
razem był on skierowany w stronę Green. Dziewczyna zdążyła już odlecieć i
zdobyć kolejnego gola. Wzniosłem się trochę wyżej. Gryfoni zdobyli zaledwie
czterdzieści punktów podczas tego meczu. Mieliśmy już przewagę stu czterdziestu
punktów. Nie wiem kiedy je zdobyliśmy. I wtedy to się stało;. Po raz drugi
dostrzegłem złotą plamkę po drugiej stronie boiska. Potter też ją dostrzegł.
Był bliżej znicza ode mnie. Przyspieszyłem.
- Tym razem szukający naprawdę dostrzegli znicza! Pędzą w
jego stronę! Slytherin ma przewagę stu czterdziestu punktów, więc jeśli Potter
go złapie wygra Gryffindor!
Ja już go nie słuchałem. Miałem tylko jeden cel. Złapać
znicza przed Potterem.
***
(Ariadne Green)
Kiedy usłyszałam słowa komentatora, od razu spojrzałam w
stronę Dracona. Był dalej od znicza niż Potter. Natychmiast zareagowałam.
Zobaczyłam, że Ginny Weasley ma kafla. Popędziłam w jej kierunku. Szybko ją
dogoniłam. Byłam teraz pod dziewczyną. Bez zastanowienia podleciałam do niej od
dołu i wykopałam jej kafla. Szybko go złapałam. Musiałam zdobyć ten punkt. Od
tego zależało wszystko. Byłam tuż przed pentlami. Rzuciłam iii… trafiłam w sam
środek. Minęło zaledwie pół minuty i usłyszałam ogłuszający krzyk publiczności.
Mecz skończony.
____________________________________
Witajcie! Najpierw ten rozdział miał wyglądać inaczej, ale na końcu zmieniłam zdanie. Pomyślałam sobie wrednie: Niech się zastanawiają czy Ślizgoni wygrali ten mecz czy zremisowali. Stworzyłam nawet ankietę, żeby poznać wasze opinie na ten temat :D Ale nie martwcie się, postanowiłam, że kolejny rozdział będzie za tydzien, nie za dwa, ale to tylko wyjątek żeby długo was w niepewności nie trzymać.
Pozdrawiam wszystkich!
Świetny rozdział ;** Mam nadzieję że Ślizgoni zremisowali. :D Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jak mogłaś zakończyć w takim momencie! Kto złapał tego znicza ? Czyżby złapał go Harry a Slytherin i tak wygra poprzez wieksza liczbe pkt ? Jestem strasznie ciekawa zwycięzcy :D Bardzo fajnie opisałaś ten mecz ! Ja nie wiem czy potrafiłabym podjąć się opisu meczu quiditcha, ale ty wywiązałaś się w tej roli świetnie :D oczywiście czekam na kolejny rozdział !
OdpowiedzUsuńmagia-to-potega
Ciekawe kto wygrał. Tylko gdzie Mionka? :/ Więcej poproszę, ale notka super! I ten twój znowu lepszy styl! :D
OdpowiedzUsuńhttp://harrymione-diary.blogspot.com/
Mam nadzieje, że wygrał Slytherin :D Hi hi, tak jestem z tych, którzy lubią czarne charaktery :) Super, podoba mi się, że tak fajnie opisałaś ten mecz (pamiętam u mnie jak się do tego przykładałam :D i widzę, że Ty również), dużo się dzieje ALE (!) dlaczego tak krótko?! Notka ma tylko 3 strony czcionką 12 w wordzie:( Tak, sprawdziłam :D Mam nadzieję, że następna będzie dłuższa! :) Dziękuję za długi komentarz u mnie, pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Mam nadzieję, że będzie remis. :]
OdpowiedzUsuńSuper ! Świetnie opisany mecz ! Na prawdę wspaniale ! No nie ładnie Draco żeby przeklinać ?! Nie spodziewałam się tego po tobie oj oj oj...A swoją drogą mam nadzieję że wygra...nie wiem kto w sumie wszystko jedno ale wolę jednak Gryffonów :P
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńSuper notka :)
Ale oczywiście, mam nadzieję że wygra Slytherin :D
Bardzo podoba mi się to jak piszesz, muszę Ci powiedzieć, że pełna profeska ;D Poważnie, jestem pełna podziwu dla Ciebie, i z przyjemnością dodaję się do obserwatorów :)
P.S Zapraszam do mnie, na dawkę Sevmione, mam nadzieję że Ci się spodoba :))
http://sevmionelove.blogspot.com/
genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńteż mam nadzieję,że będzie remis :D
pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :D
Ahhh, ten Draco :) On jest cudowny w każdym wydaniu- uwielbiam go i Ciebie za to, że tak świetnie wczuwasz się w jego charakterek! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń