niedziela, 10 lutego 2013

ROZDZIAŁ 24

I jest! Ciekawe czy wam sie spodoba? Mam nadzieję, że tak! Miłego czytania!
________________________________


Obudziłam się wcześnie rano, a raczej Ginny obudziła mnie. Wbiegła do mojego dormitorium z krzykiem.
- HERMIONO!!! Wstawaj, Mionka, już niedługo zacznie się mecz! – wrzasnęłam mi do ucha. Podskoczyłam i zerwałam się z łóżka. Popatrzyłam na podekscytowaną twarz przyjaciółki.
- Ginerwo Weasley, czy ty naprawdę chcesz żebym straciła SŁUCH?! – spytałam ją lekko zdenerwowana, że mnie tak obudziła. Ruda tylko uśmiechnęłam się słodko i złapała mnie za rękę.
- Ubieraj się, musisz zająć jakieś dobre miejsce na trybunach – powiedziała stanowczo. – Najlepiej takie, żeby Fred doskonale cię widział – dodała za co oberwała poduszką w głowę. Szybko złapałam ubrania i podreptałam do łazienki. Szybko się uczesałam i ubrałam. Weszłam do mojego Pokoju Wspólnego. Ginny siedziała na kanapie i czekała na mnie. Dopiero teraz coś do mnie dotarło.
- Jak tu weszłaś? – spytałam, patrząc na nią podejrzliwie. Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko.
- Malfoy mnie wpuścił.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Serio?
Ginny tylko pokiwała potakująco głową. Ciekawe co mu się stało? – spytałam samą siebie.
- Dobra księżniczko, dość tych rozmyślań. Idziemy na śniadanie.
To mówiąc, Ginny złapała mnie za rękaw szaty i pociągnęła w stronę wyjścia. Jednak gdy wyszłyśmy na korytarz, nadal nie chciała mnie puścić.
- Ginny – zaczęłam protestować – puszczaj. Potrafię sama chodzić, naprawdę.
Ale Ruda nie odpowiadała. Szła dalej, trzymając mnie za rękę. Nawet nie zwróciła uwagi, kiedy zaczęłam się wyrywać. Puściła mnie dopiero gdy stanęłyśmy przed drzwiami prowadzącymi do Wielkiej Sali. Weszła do niej, a ja tuż za nią. Kiedy tylko przekroczyłam jej próg, doznałam szoku. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby było tu tak pusto. Nie licząc drużyny Gryffindoru i Slytherinu, na sali nie było nikogo. Powoli podeszłam do stołu należącego do Gryfonów i zajęłam miejsce obok Ginny. Chwilę później, po mojej drugiej stronie usiadł Fred.
- Cześć mała – przywitał mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam go i zabrałam się za jedzenie. Szybko uporałam się ze śniadaniem. Ponieważ Ginny wciąż jadła, wraz z Fredem opuściłam Wielką Salę. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Cieszysz się? – spytałam go, chcąc przerwać ciszę. Rudzielec uśmiechnął się szeroko.
- No jasne. Brakowało mi quidditcha. I tych imprez po meczach.
Parsknęłam śmiechem.
- Chyba zapowiada się wielka impreza na dzisiaj – powiedziałam wesoło. Dzięki Ginny potrafiłam się wyluzować.
- No jasne. Ale jest jedna rzecz której nie mogę doczekać się jeszcze bardziej – oznajmił Fred. Spojrzałam na niego pytająco na co chłopak wyszczerzył zęby. – Głupich min Ślizgonów po przegranej.
Na samą myśl o tym zachichotałam cicho. Spojrzałam w stronę boiska.
- Chyba musisz już iść – powiedziałam do Freda. – Jeszcze mi się na mecz spóźnisz.
Chłopak tylko uśmiechnął się i puścił moją dłoń.
- Powodzenia.
To powiedziawszy, wspięłam się na palce i pocałowałam go w usta. Fred przyciągnął mnie mocniej do siebie i wplótł dłoń w moje włosy. Starałam wyobrazić sobie, że to Malfoy. Stop! Hermiono, musisz zapomnieć o tym idiocie – nakazałam sobie stanowczo. Oderwałam się od Freda i odsunęłam lekko. Pożegnałam się cicho  i  odeszłam w stronę trybun, na razie pustych. Zajęłam miejsce na samym przedzie. Miałam stamtąd wspaniały widok na całe boisko.
- Cześć Hermiono – usłyszałam czyjś głos za plecami. Odwróciłam się i uśmiechnęłam promiennie do pulchnego chłopaka i jasnowłosej dziewczyny.
- Cześć Neville, cześć Luna.
Na widok wielkiego kapelusza w kształcie lwa, należącego do blondynki, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Mam nadzieję, że Gryfoni wygrają – powiedziała znienacka śpiewnym głosem Lovegood. Pokiwałam potakująco głową.
- Ja też – oznajmiłam, chociaż sama nie byłam tego taka pewna. Po raz pierwszy miałam taki dylemat. Nie wiedziałam komu kibicować. Z jednej strony byłam Gryfonką i dziewczyną jednego z graczy Gryffindoru, ale w Slytherinie był Draco.
Potrząsnęłam gwałtownie głową by pozbyć się tych myśli. Musiało to dziwnie wyglądać, bo Neville patrzył na mnie niepewnie.
- Coś się stało? – spytał cicho. Uśmiechnęłam się uspokajająco.
- Chyba latał tu jakiś owad – wyjaśniłam szybko. Luna spojrzała na mnie żywo.
- Gnębiftrysk. Też wyczułam tu jednego – powiedziała z powagą.
- Możliwe – odparłam, nie chcąc się z nią spierać, że coś takiego nie istnieje. Zdążyłam się już przyzwyczaić do jej wypowiedzi na temat wielu dziwnych i nieistniejących stworzeń.
- Zaczyna się – powiedział z ekscytacją Neville, wskazując na boisko.
- Panie i panowie – zaczął komentator, jakiś brunet. Poznałam go dopiero po chwili. Był to Barney Thomson, ścigający Krukonów. – I na boisku pojawiła się już drużyna Gryffindoru. Thomas, Robins, Weasley, Weasley, Weasley, Weasley iiiii… Potter!
Rozległy się głośne brawa. Ja klaskałam chyba najgłośniej. Zaśmiałam się pod nosem. Prawie cała nasza drużyna to Weasleyowie. Spojrzałam na Freda, który odszukał mnie wzrokiem i posłał mi oszałamiający uśmiech.
- A teraz na boisko wchodzi drużyna Ślizgonów! Ridgwey, Carrow, Pucey, Vaisey, Green iiiiii… Malfoy!
Gdy na boisko wkroczył blondyn, prawie cała damska część widowni zaczęła piszczeć. Sama z trudem powstrzymałam westchnienie. Draco wyglądał cudownie. W zielonej szacie, z miotłą w dłoni. Miał taki pewny siebie uśmiech, jakby nie wiedział, że czeka ich porażka. Chłopak uśmiechnął się szeroko i objął ramieniem idącą obok niego Green. Zacisnęłam pięści, starając się nie denerwować. Malfoy szepnął coś Ariadne do ucha i wyszedł na sam przód. Stanął przed Harrym. Chłopcy mierzyli się wzrokiem i niechętnie podali sobie dłonie. Nawet mimo sporej odległości wiedziałam, że miażdżą sobie nawzajem palce. Szybko się puścili. Malfoy zerknął jeszcze na Green.
Pani Hooch wypuściła tłuczki i znicza i zagwizdała głośno, wyrzucając przy tym kafla wysoko w górę. Wszyscy zawodnicy momentalnie wystartowali. Ku mojemu zdziwieniu kafla od razu przejęła Green. Chyba nie tylko mnie to zaskoczyło. Nie minęła nawet minuta, a komentator ogłosił:
- Gol dla Slytherinu!
Pomruk niezadowolenia przeszedł przez trybuny Gryffindoru, Hufflepufu i Ravenclawu. Za to Ślizgoni klaskali głośno.
- Kafla przejmuje Ginny Weasley. Podaje do Thomasa, który z ledwością unika tłuczka. Wymija ścigających Slytherinu, strzela iiiii… Wilson obronił!
Zacisnęłam zęby. Ginny nigdy nie miała problemów z grą, zawsze trafiała. Ale tym razem jej się nie udało. Slytherin znowu był w posiadaniu kafla. Aktualnie trzymał go Vaisey.
- Szukający Slytherinu chyba zobaczył znicza! – ku ogólnemu zdziwieniu ogłosił Thomson. Szybko odszukałam wzrokiem Malfoya. Leciał w stronę jakiejś złotej plamki, a tuż za nim był Harry. Zobaczyłam jak George odbija tłuczka w stronę Dracona, który w ostatniej chwili robi unik. Harry też ledwo zdążył się schylić. Chyba zgubili znicza, bo każdy odleciał w swoją stronę. Chwilę później Green zdobyła kolejnego gola dla Slytherinu. Załamałam ręce. Miałam ochotę nawrzeszczeć na Rona by wziął się w garść, ale nie byłam pewna czy dałoby to jakikolwiek rezultat.
- Green znowu ma kafla. Coś mi się wydaje, że ta dziewczyna jest nie do pokonania!
Miał rację. Ariadne bez problemu wymijała innych zawodników.
- Podaje do Puceya, ten do Vaiseya, który strzela iiii… WEASLEY OBRONIŁ!!!
Zerwałam się z miejsca i zaczęłam głośno klaskać wraz ze wszystkimi Gryfonami.
- Oby tak dalej Ron – krzyknęłam, chociaż wiedziałam, że i tak mnie nie usłyszy. Po raz pierwszy czułam takie emocje w związku z meczem quidditcha. Na szczęście Ginny znowu przejęła kafla i w końcu zdobyła pierwszego gola dla Gryffindoru. Tym razem poddali się euforii też Puchoni i Krukoni, a nad te krzyki wzbił się ogłuszający ryk kapelusza Luny. Słysząc go, aż podskoczyłam. Nie ja jedyna. Wtedy Malfoy po raz kolejny dostrzegł znicza. Harry poleciał za nim. Lecieli prawie pionowo. Kiedy byli już blisko ziemi, Draco w ostatniej chwili poderwał się w górę, a Potter ledwo uniknął zderzenia z murawą.
- Szukający Slytherinu wykonuje perfekcyjny zwód Wrońskiego! To niesamowite!
Nie podzielałam entuzjazmu Thomsona. Zacisnęłam tylko pięści. Jednak mecz trwał dalej. Ginny zdobyła jeszcze dwa gole dla Gryffindoru, ale Ślizgoni byli nie do pokonania. Zwłaszcza Green, która wykazywała teraz jak świetnie lata na miotle. Była szybka i zwinna. Mimo, że nie znam się na quidditchu wydawało mi się, że nadawałaby się na szukającego.
Było coraz gorzej. Gryffindor zdobył zaledwie czterdzieści punktów, a Slytherin miał już ich sto osiemdziesiąt. Ale to wcale nie było najgorsze. Potem wydarzyło się coś straszniejszego. Kiedy tłuczek mknął w stronę Georgea, ten odwrócił się w stronę krzyczącej coś do niego Ariadne. Wtedy metalowa piłka uderzyła go w plecy. Twarz Georgea wykrzywił grymas bólu, a chłopak z trudem utrzymał się na miotle. Cały Gryffindor był oburzony. Wszyscy zaczęli wykrzykiwać coś w stronę Green, która odleciała z miejsca wypadku z szerokim uśmiechem.
- Tym razem szukający naprawdę dostrzegli znicza! Pędzą w jego stronę! Slytherin ma przewagę stu czterdziestu punktów, więc jeśli Potter go złapie wygra Gryffindor!
Odwróciłam głowę w stronę Malfoya i Harry’ego. Oboje mknęli za złotą piłeczką. Ale mnie zainteresowało coś jeszcze. Ariadne Green widząc co się dzieje, wykopała kafla z rąk zdezorientowanej Ginny i strzeliła ostatniego gola w tym meczu.
- Green znowu zdobywa punkty dla Slytherinu! Teraz Gryfoni mogą jedynie zremisować! – krzyczał Thomson. Spojrzałam w stronę szukających. Harry wyciągał już dłoń po znicza. Wtedy wszystko zdarzyło się tak szybko. Nie minęła nawet minuta od gola zdobytego przez Green, a wszyscy ucichli. Mrugałam oczami. W osłupieniu wpatrywałam się w Malfoya. Rękę miał uniesioną wysoko w górę. Trzymał w niej znicza. Zanim wszystko do mnie dotarło, rozległ się ryk z trybun Slytherinu.
- To niesamowite – powiedział komentator, przebijając się przez wrzaski. – Draco Malfoy złapał znicza! Slytherin wygrywa trzysta czterdzieści do czterdziestu!
Ale ja już go nie słuchałam. Zbiegłam z trybun i wbiegłam na boisko. Podbiegłam do Freda, który właśnie wylądował na ziemi. Był zły, bardzo zły. Po chwili za nim wylądowała cała drużyna. Wszyscy podeszli do Ślizgonów. Wyjrzałam zza pleców Freda i zacisnęłam zęby. Green przytulała Dracona, wciąż wykrzykując:
- Wygraliśmy!
Dopiero po chwili zauważyli przeciwną drużynę. Malfoy stanął na przedzie i uśmiechnął się wrednie.
- Jak tam mecz? – zapytał prowokującym tonem.
- Zamknij się Malfoy – odparł Ron. Był cały czerwony na twarzy.
- Nie dziwię się, że przegraliście skoro macie w drużynie takie cioty – kontynuował Draco.
- Sam nią jesteś – powiedziała zdenerwowana Demelza Robins. Blondyn zaśmiał się cicho.
- My przynajmniej nie musimy oszukiwać, żeby wygrać – dodał George, patrząc na Green. Dziewczyna stanęła koło Dracona.
- I co, bolało? – spytała, udając przejęcie.
- To było nie fair.
- Co nie jest zabronione, jest dozwolone. Zresztą JA nie byłabym aż taka naiwna, by odwracać się gdy woła cię przeciwnik – powiedziała Ariadne specjalnie denerwując rudzielca. Patrzyłam na nią z nienawiścią. Jeśli kiedyś myślałam, że jest miła, to moje zdanie zmieniło się o jakieś sto osiemdziesiąt stopni. – Wygraliśmy, bo byliśmy lepsi – dodała po chwili milczenia Green. – I radzę się wam pogodzić z porażką. Bo na waszym miejscu nie liczyłabym na puchar.
Dziewczyna odwróciła się.
- Panowie – zwróciła się do reszty drużyny Ślizgonów – robimy imprezę!
I poszła do szatni. Ale zrobiła coś czego się nie spodziewałam. Przechodząc koło Georgea szepnęła:
- Przepraszam.
Szybkim krokiem odeszła, a na twarzy jednego z bliźniaków dostrzegłam osłupienie. Sama nie wiedziałam co myśleć o tej brązowowłosej Ślizgonce.
- Chodźmy już stąd – powiedział Fred ponuro i ruszył do szatni. Postanowiłam poczekać na nich w wieży, więc zaczęłam iść w stronę zamku. Kiedy przechodziłam koło szatni Ślizgonów, usłyszałam wesołe rozmowy. W tym momencie wyszedł stamtąd Draco Malfoy. Towarzyszyła mu Ariadne Green.
- …a ten zwód Wrońskiego – usłyszałam jej głos. Nie chciałam tego słuchać. Przyspieszyłam kroku. Szybko weszłam do zamku i wbiegłam po schodach na samą górę. Stanęłam przed portretem Grubej Damy.
- Czy to prawda? – spytała kobieta z obrazu. – Naprawdę przegrali?
Pokiwałam smutno głową. Jeszcze dzisiaj rano byłam pewna wygranej Gryffindoru, a stało się inaczej. Przejście otworzyło się. Gruba Dama przepuściła mnie, nawet nie pytając o hasło. Chyba też była w zbyt wielkim szoku po tym co usłyszała. Podeszłam do kominka i usiadłam na swoim ulubionym fotelu. Zapatrzyłam się w ogień i podparłam głowę ręką. Teraz nie pozostawało mi nic innego jak czekanie na powrót drużyny.
______________________________________

I jak? Zaskoczeni? Podoba się? Bo moim zdaniem nawet niezły.
Mam do was małą prośbę. Jeśli przeczytaliście ten rozdział to skomentujcie. Chciałabym wiedzieć ilu was to czyta. To dla mnie ważne.

Pozdrawiam wszystkich!

25 komentarzy:

  1. Ja tu bez nadziei zaglądam i... Niespodzianka! :D

    Dlaczego Gryfoni przegrali, cooooo????? Nieeeeee!!!! Tak nie miało być, Draco to gorszy szukający! Na remis bym się zgodziła, ale nie wygrana węży :/

    Ale widzę, że Miona pokapowała się, co do Draco. Niech będą już razem! :D I strasznie podoba mi się paring George i Ariadne, nie wiem czemu ;) I te gnębiwtryski! :D Prawie padłam xD Ogólnie kawałek dobrej roboty, robisz napięcie i to jest fajne! :D

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Juhu, nowy rozdział! Fajny, ale miałam nadzieję, że jednak będzie remis. Czekam na następną notkę! :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Też miałam nadzieje na remis... nie cierpie Ariane... Ale fajny był ten fragment gdzie Herm całując Freda myślała o Draco :D Czekam zniecierpliwiona na jakąś ich scene! :p

    Zapraszam do siebie, również na blog o Dramione ;P http://dramion-theirminds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, noo! Miał być remisik! :P Szkoda. Ależ wkurza mnie ta Araidne! Ehh.. Przecież zawsze musi być jakaś wkurzająca postać. :D
    Dobrze czyta się twojego bloga i masz ciekawą fabułę. Gratuluję i czkam na następną notkę. ^^ ~ Ana

    OdpowiedzUsuń
  5. troszke bylo to przewidywalne dla mnie :( nie wiem czemu ale domyslilam sie ze tak bedzie :P ale to nic i tak kocham twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ♥ kocham, kocham, KOCHAM ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie odcinek specjalny ;)

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. NIE SKOMENTUJE! MWAHAHAHA! o kurde... klapa... jak chce ci powiedziec, ze tego nei zrobie to musze to opublikowac... Holendra! nie wazne. spodziewalam sie takiego wyniku meczu. bylo do przewidzenia, ze tym razem to slytherin bedzie gora... z drugiej strony Green'owna jest zastanawiajaca... jej zachowanie w stosunku do George'a... a moze... =.= nie wazne.
    ~
    anyway. Draco, y u no get in there with Mio?! F**k u Draco, F*** u!! no niech oni ze soba beeedaaaaa!
    Pozdrawiam i weny życzę, Alex

    OdpowiedzUsuń
  9. Miał być remis -.- Ogólnie, to dziwne, ze Draco wygrał w pojedynku z Harrym, gdyż Harry jest sto razy lepszy od Draco.

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie 13 rozdział ;)

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczny rozdział!
    Cały ciekawy, dużo opisów i czasami trafi się bardzo zabawna riposta.
    Nie wiem czemu, ale ta "ciota" Dracona szczególnie mnie rozbawiła.
    Jeżeli miałabym wybierać pomiędzy Potterem, a Malfoyem, to wybrałabym Dracona.
    Dlaczego?
    Moim zdaniem Harry jest okropnie zarozumiały. Czytając kilka ostatnich części powieści J. K. R. cały czas krzyczał i było dużo Caps Locka.
    A Draco, to Draco. Taki ładny...
    Co do Twojego opowiadania - genialne.
    Zresztą tak samo jak inne.
    Bardzo dobra robota, czekam na więcej!
    Zapraszam na nowy rozdział mojego opowiadania:
    http://chungwrites.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. no i jeeeest!
    świetny rozdział ale miałam nadzieje że wygra Gryffindor ;)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tego się nie spodziewałam. Ale w sumie to nawet dobrze że wygrali. Bedzie ciekawie :P
    Czekam na kolejny rozdział
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda że Ślizgoni wygrali ;/ Ale tak wgl super rozdział :D ;*
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. a mi tam nie przeszkadza, że wygrał Draco ja tam zawsze najbardzije lubiłam go z całej serii o HP, tylko mam żal do Rowling, że nie przedstawiła go w trochę inny sposób, czyli bardziej przystojnego i bezwzględnego chłopaka. Ale po to mamy fanfiki by kreować go na swój własny sposób, co nie ;) ? Twoje opowiadanie jest naprawdę bardzo fajne ! w dodatku twój szablon jest naprawdę prześliczny ! Dodaję cię do czytanych blogów i czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam i życzę dużo weny !

    sin-can-never-die.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Na ocenialni http://pomocne-oceny.blogspot.com/ pojawiła się ocena Twojego bloga. Serdecznie zapraszam do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger!
    Więcej informacji na moim blogu pod stroną "Więcej...".
    chungwrites.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. SPAM
    u mnie nowy rozdział gra-w-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Nominuję Cię do Liebster Awards ;>

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestę pierwszy raz , ale mi się podoba . ;)
    Przeczytałam już wszystkie rozdziały . ♥
    i z wielką niecierpliwością czekam na nową notke ;D <3
    Naprawde świetnie . *_*
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie -> http://ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy nn? :D

    U mnie 14 rozdział!

    http://harrymione-diary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. kiedy nowyy :c

    OdpowiedzUsuń
  23. Dopiero dzisiaj znalazłam Twój blog nie mogłam się oderwać i podejrzewam ze jeszcze dziś przeczytam wszystko ;) dlaczego slizgoni wygrali jeszcze remis ok ale no nie... ;) ale po za tym swietna jesteś :D

    OdpowiedzUsuń