Przez chwilę nie wierzyłam w to co usłyszałam, ale mina Ginny
podpowiedziała mi, że Ruda nie kłamie. Przełknęłam ślinę, zastanawiając się co
powiedzieć i położyłam dłoń na ramieniu przyjaciółki.
- Czyli jedziemy na tym samym wózku – powiedziałam cicho ze słabym
uśmiechem, a ona tylko pokiwała głową.
17 Grudnia
- Dzisiaj będę chodziła po pokojach wspólnych i wpisywała uczniów,
którzy zostaną na święta w Hogwarcie – oznajmiła głośno profesor MacGonagall
podczas śniadania. – Przypominam także wszystkim uczniom od piątego roku wzwyż
o tegorocznym Balu Bożonarodzeniowym, organizowanym przez jedną z uczennic,
Ariadne Green.
Wiwaty na cześć mojej „dziewczyny” rozbrzmiały w Wielkiej Sali.
Ariadne siedziała dumnie wyprostowana i zadzierała lekko głowę. Sama powiedziała
mi dziś rano, że ten pomysł na pewno się uczniom spodoba. Jak zawsze miała
rację. Niestety.
- …cała zielona! Co o tym sądzisz, Draco?
Pytanie Pansy dotarło do mnie dopiero po chwili. Odwróciłem głowę
w jej stronę. Dziewczyna wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem. Najwyraźniej
myślała, że ją słucham, ale przez te wszystkie lata nauczyłem się
najzwyczajniej w świecie Pansy ignorować.
- Co sądzę o czym? – spytałem, mrużąc oczy.
- Och, o moim stroju na bal! Podoba ci się?
- Tak, jest świetny – odparłem by mieć święty spokój, ale Pansy
nadal stała tam gdzie stała.
- Hej, Pansy – odezwała się Aridane – może poszłybyśmy dzisiaj do
Hogsmeade? Kupiłybyśmy jakieś dodatki do strojów…
Ślizgonka natychmiast strąciła zainteresowanie moją osobą (i
świetnie!), zamiast tego zaczęła paplać o jakimś naszyjniku co widziała miesiąc
temu. Posłałem Ariadne spojrzenie mówiące „Dzięki”, ale nie byłem pewny czy to
dostrzegła. Jeśli nie, trudno.
Wstałem od stołu i wyszedłem z Wielkiej Sali. Była sobota, jutro
część uczniów miała wrócić do domów. Ja oczywiście postanowiłem zostać w
szkole. Tu przynajmniej mam przyjaciół. Chyba…
Jakaś brązowowłosa postać popchnęła mnie na korytarzu.
- Jak leziesz, szlamo? – warknąłem w stronę (tak, dobrze myślicie)
Hermiony Granger. Robiłem tak od jakiegoś miesiąca, znów ją wyzywałem co
sprawiało mi pewnego rodzaju radość. Musiałem pozbyć się wiecznej złości i
frustracji, które się we mnie kłębiły. Nie chciałem się pogodzić z faktem, że
podoba mi się zwykła szlama.
- Nie mów tak do niej – odparł, trzęsąc się ze złości jeden z tych
rudzielców, zapewne Fred. Uśmiechnąłem się wrednie.
- Będę do niej mówił jak mi się podoba – powiedziałem, patrząc jak
Weasley wyszarpuje różdżkę z szaty. Jednak Granger go powstrzymała…
- Chodź – powiedziała cicho. – Nie warto – i pociągnęła Weasleya
za rękaw szaty. Patrzyłem na nią jak odchodziła…
Odwróciłem się i szybkim krokiem poszedłem na piąte piętro.
***
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Od pewnego czasu Draco Malfoy znów
zaczął nazywać mnie szlamą. Ból ostatnich siedmiu lat powrócił. Chciałam się w
jakiś cudowny sposób się go pozbyć, ale to przezwisko nadal mnie raniło. Słowo „Szlama” nie opuszczało moich myśli.
Fred objął mnie opiekuńczo ramieniem. Zagryzłam lekko wargę. Zastanawiałam
się jak w delikatny sposób z nim zerwać. Nie chciałam go ranić, lubiłam
Weasleya, ale nie potrafiłam go ciągle okłamywać. To co robiłam było po prostu
złe.
Weszliśmy do Wielkiej Sali i usiedliśmy przy stole. Wolne miejsce
koło mnie zajęła Ginny.
- Hermiono, wybierzemy się dzisiaj do Hogsmeade? Kupimy sobie
jakieś ładne sukienki….
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Chętnie – odparłam.
Szłyśmy dróżką do Hogsmeade, płatki śniegu spadały na ziemię. Rozciągający
się wokoło świat był cały pokryty bielą. Jasny dywan był wszędzie.
Ginny zaprowadziła mnie do Magicznego Butiku, znajdującego się
niedaleko herbaciarni u pani Puddifoot. Sklep był cały zapełniony uczennicami
Hogwartu, które chciały sobie znaleźć balowe kreacje. Ruda poprowadziła mnie do
jednego z wieszaków. Zaczęła oglądać kolejne stroje. Sukni było mnóstwo. Obcisłe i luźne, na ramiączkach i z krótkim rękawkiem. Jaskrawe, ciemne, jasne. Eleganckie, nieeleganckie. Przymierzyłam ich jakiś tuzin. Za każdym razem Ginny kręciła przecząco głową. Po jakiejś godzinie tych męczarni miałam dość.
- Ginny, możemy już iść? - spytałam nieżmiało przyjaciólkę, ale ta popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Iść? Przecież ty nawet jeszcze sukni nie masz! Nie mówiąc o butach i dodatkach!
Westchnęłam z rezygnacją. Ginny nie rezygnowała, przebierała w wieszakach, aż znalazła różowo-fioletową
suknię do ziemi.
- Przymierz ją – powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Ruszyłam
do przebieralni i szybko wciągnęłam na siebie suknię. Wyszłam zza kotary i
pokazałam się Ginny. Dziwnie czułam się w tej sukni. Cisny gorset opinał moje
ciało, a przy chodzeniu zahaczałam się o rozłożystą spódnicę.
- Pięknie wyglądasz! – powiedziała głośno przyjaciółka i klasnęła
w dłonie. – Jest idealna, naprawdę! Sama popatrz!
Odwróciła mnie w stronę wielkiego lustra. W duchu przyznałam jej
rację. Jasny kolor pasował do mnie, a suknia sama w sobie była piękna. Spódnica
zrobiona była z koronkowego materiału, tworzącego małe piórka. O ton
ciemniejszy pasek zaciskał się na mojej tali, a obcisły materiał uwydatniał
piersi.
- Chyba nie jest źle – powiedziałam cicho. Ginny popatrzyła na
mnie z niedowierzaniem.
- Nie jest źle? – spytała. – Nie jest ŹLE?! Przecież ty wyglądasz
cudownie!!!
Położyłam dłonie na biodrach.
- Lepiej mi pokaż co wybrałaś dla siebie!
Ginny zniknęła za kotarą. Po chwili wyszła. Otworzyłam szerzej
oczy. Rudowłosa wyglądała olśniewająco. Zielona, obcisła suknia sięgająca ziemi
odcinała się od jej włosów. Przy jednej nodze materiał był rozcięty. Rozcięcie zaczynało
się na udzie, a kończyło przy kostkach. Mimo prostoty kreacji, Ginny wyglądała
w niej pięknie i bardzo pociągająco.
Jedyne co mi przyszło do głowy to to, że przy Ginny będę
niewidzialna.
- I jak? – spytała ruda, obracając się wokół własnej osi. Uśmiechnęłam
się do niej.
- Cudownie – odparłam. – Coś czuję, że na balu podbijesz wiele
serc.
Ginny zaśmiała się głośno i poszła się przebrać. Ja też.
Potem przyszła kolej na buty. Ku mojej własnej uldze nie było aż takich problemów jak przy wyborze sukni. Od razu w oczy Ginny rzuciły się jasnoróżnowe szpilki. Podała mi je z uśmiechem. Pomyślałam, że przyjaciółka ma zamiar mnie zabić, ale bez słowa sprzeciwu przymierzyłam je. Były niewygodne, ale rozmiar pasował. To Ginny wystarczało. Żadne argumenty nie były w stanie przekonac jej do zmiany zdania. Dla siebie wybrała zielone buty na o wiele wyższym obcasie niż moje. Zastanawiałam się jak można chodzic w czymś takim, ale Ginny pokazała mi, że da się to zrobić.
Kupiłyśmy suknie, buty i wyszłyśmy ze sklepu.
- Chodźmy na piwo kremowe – zaproponowała Weasley i pociągnęła
mnie za rękę. Usiadłyśmy w przytulnym wnętrzu Trzech Mioteł i zamówiłyśmy po
piwie kremowym.
- Już nie mogę się doczekać balu – powiedziała podekscytowanym
głosem Ginny. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ja też.
***
Stałem w Pokoju Wspólnym i czekałem. Za piętnaście minut miał
zacząć się bal.
- Jezu, Blaise, pospiesz się trochę! – krzyknąłem i zapukałem w
jego drzwi. – Co ty się tak długo przygotowujesz?
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i Zabini wyszedł z
dormitorium.
- Spokojnie, stary, już idę.
Razem wyszliśmy z lochów. Blaise, tak samo jak ja, miał na sobie
czarny garnitur.
- Dzisiaj będzie moja – powiedział przyjaciel, a ja uśmiechnąłem
się szeroko. Na samą myśl o Zabinim i Ariadne chciało mi się śmiać.
Poklepałem go po plecach.
- Może – powiedziałem i szybko wdrapałem się po schodach.
***
Stałam w łazience przed lustrem i nie mogłam się zdecydować. Sukienka,
jaką wybrała dla mnie Ginny wydawała się nieodpowiednia, niepasująca do mnie
samej.
- Hermiono, co ty tam jeszcze robisz? – spytała mnie przez drzwi
Ginny. – Za chwilę zaczyna się bal!
Westchnęłam.
- Już wychodzę Ginny – odkrzyknęłam i założyłam suknię. Szybko wyszłam,
nie chcąc patrzeć na własne odbicie.
- Wreszcie – powiedziała Ruda z ulgą. – Chodźmy już, bo się
spóźnimy.
_______________________________________________
Przeraźliwie krótki ten rozdział! Jak sami zobaczyliście, skoczyłam w czasie. Teraz zacznie się dziać, heh he! Mam nadzieję, że będziecie mi wybaczać moje długie nieobecności!
Zapraszam do zapisów na mój blog grupowy Hogwart - Nowe Pokolenie Nadchodzi.
Jak wam się podoba nowy szablon? Robiony przeze mnie, więc proszę o szczerą ocenę.
Pozdrawiam!